"Gdy miasto jest w całości i z mniejszych elementów złożone, jego wysokości, choćby to były wieżowce, dają się opanować. Człowiek przecież skonstruował schody, windy, korytarze, podesty, po tym wszystkim można się wdrapać, wciągnąć, posiąść wnętrza i wysokości najbardziej od chodnika oddalone. Ale nie ma nic wyższego niż kawałek pokoju, który został odłamany na wysokości czwartego piętra, wydającego się nam przecież niewysokim. Bez schodów na pionowej ścianie,w kawałku tego pokoju może na przykład coś wisieć, coś drobnego, drogiego i nieosiągalnego z dołu. Bezsilność człowieka wobec obcości przedmiotu, do którego się przywiązał, wobec pamięci życia, które toczyło się na tym czwartym piętrze (...)
Nawet jeśli na naszych oczach zbudują schody, nie jest się w stanie zrozumieć tego, co dzieje się, kiedy mamy przed sobą schody zburzone. Brak wiązań między poszczególnymi częściami, brak następstwa, brak tego, co poprzedzało, nie ma tej ukochanej w linearnym czasie celowości. Pokój na czwartym pietrze bez schodów jest absurdem, z niczym się nie wiąże, w czasie linearny oczywiście. W innych czasach może on sobie żyć dalej innym życiem i żyje przecież w kimś, kto znał odległość od okna do drzwi i nie tylko w krokach, ale nawet w półkrokach, w zakrętach, w uchyleniach się przy meblach. Ten pokój trwa i żadne następstwa czasów go nie zburzą."
(Małgorzata Baranowska "Dziennik mistyczny")
*
przywołałam ten fragment, bo myślę dziś o tym, że dotyka nie tylko rzeczy, również mechanizmów ludzkich, ileż to pokojów trwa absurdalnie, kiedy zburzono do nich schody.
**
Bronisław Linke "Misterium", marny link, ale nie znalazłam lepszego do tego niesamowitego obrazu
niewypowiedziane
4 dni temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz