niedziela, 30 października 2022

pomiędzy wczorajem a dzisiejem

Poranek, najbezpieczniejsza pora dnia, wszystko jeszcze przed nami, niewydarzone. A więc może to o to chodzi, że lubię te świtania, kiedy koty znowu śpią po kocim pierwszym śniadaniu i mama śpi jeszcze przed owsianką, i u wujostwa zero poruszeń, i u sąsiadki. Wszystko mam pod kontrolą, kury rozlazłe po nocy leniwie spadają z grzędy do koryta, a słońce o tej porze kryje przydymioną pyzę w mgłach. Mam wszystko pod kontrolą, to jedyna chwila, kiedy wydarzone za mną, a jeszcze nic się nie stało i sen przewleka srebrną nitkę przez uszy śpiącego domostwa. Głębokie i lekkie posapywania upewniają mnie, że oto jeszcze panuje czas niemierzenia się, niebrania za barki z rzeczywistością. Świty są niemal wolne od mojej odpowiedzialności za wszechświat, a za chwilę już trzeba będzie rozniecać słońce, wyciągać trawy za kołnierz, szukać misek na smutek, na ból, na odchodzenie, zapisywać rachunki na ścianach, rozliczać koszty istnienia. 

W piątek do domu przywlekłam spuchnięte migdałki i zatoki, to oczywiste, że kiedy przede mną wolne, to organizm zasypia gruszki w  popiele i zamiast harcować, składa się, a po pobieżnej inwentaryzacji stwierdza, że to już by było na tyle, w kwestii dziury na pokładzie B oraz uszkodzeń kadłuba. No i wychodzi tak, że jest cudowna pogoda, a ja nie mam w sobie ani jednego łożyska kulkowego zdolnego mnie potoczyć. Pracownia fizyczna na rzecz istoty miękkiej.



czwartek, 20 października 2022

I butelka rumu!

 Jestem przekonana, że ktoś za karę wylał mi środek aglutynujący na czas tym samym pozbawiając mnie dowolnego go rozciągania. To dlatego jestem rozchełstana, rozwichrzona i nie wiem, które do czego. Dziś za to ogarnęłam ostatnie złomy z pracowni fizycznej, co się dało naprawiłam, co się da, a nie umiem naprawić, odłożyłam do lepszych czasów, a resztę z sapnięciem uf, umieściłam w skrzynkach odpisu.

A rano na FB znalazłam Grzegorza, idzie zima do morza Malechę, jak czyta moje Remedium pirackie

o i tak właśnie to robi - klik


Nowe Kawkowo 15X22

wtorek, 11 października 2022

a gdyby zajrzeć pod stół...

 No i jest, przyszedł dziś, tak jak powinien, po cichutku, bo to taka właśnie chyba książeczka> Cieszę się jak ze swej, a nie, czekajcie, jest moja...


Wydawnictwo Biblioteka Śląska z prof. Zbigniewem Kadłubkiem, która to instytucja barzo wiele dla mojego pisania uczyniła, za co wdzięczna jestem i za zaufanie połozone we mnie aż trzy razy, dziękuję niepomiernie i nie umiem wyrazić jak.

Mój ulubiony i jedyny redaktor, który wie czego ja chcę Janek Baron,

niedoceniany, a wcholerę ważny redaktor techniczny, co to wie, co gdzie i jak ma być Grzegorz Bociek

Okładka i ilustracje Grzegorz Chudy i rozwiewam wątpliwości, to zupełnie inny Grzegorz niż Ósmy, a przecież (możliwe, ze mają to do siebie grzegorze) równie utalentowany.

A śliczne posłówko abo i może przedsłówko napisał poeta  Jakub Sajkowski, prywatnie mój przyjaciel, choć tym razem mu nic nie zapłaciłam 


ament!