niedziela, 27 czerwca 2010

czarny bez biały bez

Otóż ostatni dzwonek, mili moi, zebrać kwiecie bzu czarnego, które z dala od wszelkiej dymiąco-trującej cywilizacji egzystuje i bez płukania usmażyć to kwiecie na egzotyczny, a barzo smaczny, podwieczorny posiłek w towarzystwie miłych pań i przyjemnych oku młodzieńców.

otóż ciasto naleśnikowe szykujemy klasycznie. Ma być nieco gęściejsze niż np do krykieta.
Kwiecie bzu czarnego, zerwane świeżo, nieotrzęsione i niepłukane (broń losie!) nurzamy za łodyżkę ostrożnie trzymiąc, w cieście owym, taplamy je, aże sie całe ową materią oblepi
Następnie na rozgrzaną patalasznię kładziemy ostrożnie obsmażając, zaś kiedy się pięknie zrumieni, oprószamy cynamonem, można i niewielką ilością cukru pudru i gościom na przetrącenie podajemy

*

wypróbowane i dobre :D

1 komentarz: