rój: dzień dobry, my w sprawie gniazda
wu: o nie, absolutnie nie
rój: ależ jak najbardziej tak
wu: a, ani mowy nie ma, nie.
rój: oczywiście, że tak, właśnie tak. w kominie.
*
no i siedzę utknięta za zamkniętymi oknami, z zaklejonym dymnikiem i wyrzucam uparciuchy przy pomocy szklanki i tekturki.
a w kominie huczy, brzęczy- roi się.
**
uwaga praktyczna
nie brzęczeć dzwonkiem przy roju! za żadne skarby świata, ani brzęknąć!
niewypowiedziane
3 dni temu
oj, może być 'wesoło', bo jak rój sobie coś uroi, jak się uzbroi...
OdpowiedzUsuńuroił sobie jak cholera. są wszędzie, w rynnach, na strychu, w kuchni, za oknami pokojów, to znowu taki wielki rój jak w tamtym roku. właśnie wracam z akcji łapania, kierowanej przez księdza proboszcza (bo też dawny pszczelarz i sąsiad w dodatku).
OdpowiedzUsuńNiestety Pan Czesiek Pszczelarz nie ma pojęcia jak je wyciągnąć, a nie wiadomo, gdzie jest królowa. Wyjścia na razie sa dwa - czekamy na to, aż może zdążą odpocząć i się przeniosą gdzieś gdzie da radę je złapać, albo czekamy aż polecą. jeśli nic z tych dwóch ścieżek - drastyczne wykurzanie. Jeszcze jedną konsultację odbędziemy z trzecim Panem Pszczelarzem, no masakra jakaś - konferencja pszczelarska :|
rój lubi dźwięk dzwonka. dzwonkiem woła się pszczoły, ekhm, wiesz, co ja mam na oknie...
OdpowiedzUsuń:|
przygruchałam se rój :|
OdpowiedzUsuńa może pokadź im trochę :)
OdpowiedzUsuńO masakra. :|
OdpowiedzUsuńno i dzwonił następny pszczelarz. każdy chciałby ten rój, ale nikt go nie umie wyjąć. jeśli nie polecą zostaje tylko dym
OdpowiedzUsuńJo dzwoniła
OdpowiedzUsuń"po rój". :P
że tak po wiem, i po rój ja dzwoniłam!
OdpowiedzUsuńteraz będę musiała zbudowac im ul :| w końcu to mój rój
OdpowiedzUsuń