czytam teraz pożyczkę o Wenecji i wielce żałuję, że jest to pożyczka, a więc nie mogę jej zaginać rogów, ani brać do wanny. Aniet, przyrzekam nie biorę!
Za to w przerwach podczytuję sobie zapiski Leonarda i tej też nie biorę do wanny, bo jest za duża i zbyt ciężka. i na tę okoliczność z "porad praktycznych"
"O wyborze ładnych twarzy: wydaje mi się niemałą zaletą, jeśli malarz nadaje malowanym przez siebie postaciom przyjemny wygląd. Jeśli nie posiada tego daru z natury, może go zdobyć doraźnie studiując piękne formy. Rozejrzyj się wokół i wybierz najlepsze fragmenty z wielu ładnych twarzy, których piękność uznawana jest powszechnie, a nie na podstawie twojej oceny. A to z powodu, ze zdając się na swój osąd, możesz popełnić błąd i wybrać twarze, które przypominają twoją własną. Zdarza się bowiem często, że podobają nam się rzeczy do nas podobne. A jeśli sam jesteś brzydki, to wybierać będziesz twarze, które nie są ładne i będziesz je malował brzydkimi, jak czyni wielu malarzy. Zbyt często dzieło przypomina swojego mistrza. Wybieraj więc piękność tak, jak ci doradziłem i zapamiętuj ją w myśli. "
(Leonardo da Vinci, Szkice i zapiski)
*
oczywista sprawa, że są tu rzeczy, z którymi nie do końca się zgadzam, ale gdzieś pod nimi jest poczucie pewnej racji mistrza Leonarda. na tej osnowie przeplotły mi się wątki tworzące pasiak
1 szlak skojarzeniowy
Retes: znowu namalowałaś siebie
wu: wcale nie
Retes: tak, zobacz!
wu: no bo jak ja nie widzę tu żywego ducha i jestem jedyną twarzą, którą oglądam i pamiętam
2 szlak skojarzeniowy
Piter zawsze maluje dziady, to oznacza, że prawdopodobnie sam jest dziad! jest w posiadaniu mym, pędzla Pitera, różowy portret, który jako obraz jest bardzo fajosky, ale z urodą modelki, to już przesadził.
przyrzekam, że miałam zęby!
autor: Piotr Mróz
model: Jane Doe
3 szlak skojarzeniowy
A teraz już bardziej serio. w jakiś sposób ów tekst mistrza Leonarda nakłada się na moją myśl o krytyce sztuki, o przyglądaniu dziełom, wyborze tego, co nam się podoba przez podobieństwo. bo nie zaprzeczymy przecież, że taka naturalna skłonność istnieje. oczywista sprawa człowiek stara się z tym walczyć, a w jakiś sposób,pewną bardzo uproszczoną wskazówkę jednego z mechanizmów, daje Vinci
4. Myśl przeciwstawna
idąc tropem Vinci zwiększamy niebezpieczeństwo tworzenia hybryd
5 . Rzecz która mnie cieszy:
dziś imieniny mają: Cieszysława i Mokij
a skoro tak, to naleję sobie z dziką rozkoszą myętowej nalewki kieliszek
niewypowiedziane
3 dni temu
Jo. :D
OdpowiedzUsuńRechocę.
Umieram ze zmęczenia poza tym, bo niedawno do dom, zachciało nam się społecznej działalności, pisania projektów. Na dodatek nie w szkole... Już się obawiam przyszłego roku. :/
rechocę w stawach ;D
OdpowiedzUsuń*
interesujące jest dla mnie słowo "odumarła"
Przemysław-Czesław-Cieszysław (linia ewolucyjna)(kręci mi się wgłowie)
OdpowiedzUsuńkręciek :)
OdpowiedzUsuńani się waż! jak będziesz grzeczna dostaniesz rzym ;)
OdpowiedzUsuńani się ważam! :D
OdpowiedzUsuńI ja jestem zwykle grzeczna. do obrzydliwości, no chyba, ze mi się już naprawdę znudzi ;D
OdpowiedzUsuńMój ulubiony cytat z zapisków Leonardo zatytułowanych "Traktat o malarstwie" to:
OdpowiedzUsuń"Maluj go tak, żeby Ciebie nie było widać". :)
Od razu przed oczami mi staje postać malarza będącego synonimem pokory.
Poza tym kocham Leosia za to, że miał syndrom niekochanego dziecka i łaził po targach, skupował gołębie, przepiórki i cały drób i wypuszczał je w świat.
Pozdrawiam :)
zastanawiam się nad tą 'pokorą'. czy nie jest pokorą również akceptacja własnego 'ja' (nawet egocentrycznego) przebijającego przez rękę. niebezpieczeństwo fałszywej skromności tudzież zafałszowania poczucia, też istnieje. jak nie zawsze jest skromnością chowanie się w cień za wszelką cenę, aż siłowo. sądzę, ze swoistym 'złotym środkiem', jest rozpoznanie, czego się chce, jak się czuje, że chce :)
OdpowiedzUsuńa ja za co lubię mistrza Leonarda? za pilność w oglądzie, za pieczołowitość w patrzeniu (pieczołowitość zawsze wiążę z poczuciem gorączki i szczegółowością)
Pozdrawiam także, cieszę się z wizyty :))
Ja w tym raczej widzę analogię do wyzbycia się "ego", co ma - ufając temu co pisał Jung- doprowadzić do skończenia się cyklu wcieleń. Od sztuki do "nieba" już blisko. :)
OdpowiedzUsuńŚwiat jest piękny, co i raz jakieś dziecko umiera dla nieba i jakiś starzec dla niego się rodzi. :)
nie wiem, czy blisko, tak mówią ci, co na Ziemi, reszta milczy kieby grób
OdpowiedzUsuńale rzecz jasna to bardziej żartobliwie rzekłam :)
pozdrawiam :)