środa, 5 stycznia 2011

warunki warunkam, a życie turkocze

zima. niet prądu, niet ogrzewania (bo piec na prąd walczy), niet wody. z ostatniego kasłania rur żech z tatą nocą napełniła dwa garki, znaczy jeden i pół wodą, a tylko pół- nocą.

ranek. Matuś narzeka, niet wody, niet pradu, niet ciepła, no chociaż lodówka w swoim żywiole, herbaty mało pijmy, bo nie starczy do życia wody. w ogóle to się nie myjmy, nie uzywajmy, nie pijmy i żadnego użycia z przedrostkiem hydro.

Mam Danuś: (około 7 rano) no, i nadal nie ma wody, nie wiem, jak nam wystarczy

ja:(zwleczona z łózka zimowego) idę do pracy

*

ja: (wchodzę do dom)

Mam Danuś: Ojej, nie ma wody ciągle i nadal, ledwo starczyło, żeby zupę ugotować. Ale za to zrobiłam na dwa dni.

:|

6 komentarzy:

  1. Masakra. :)
    Pamiętasz jak pisałam w Reteskowie, jak mi zabrali prunda? :D:D

    OdpowiedzUsuń
  2. czyż to nie ironia - wokół tyle wody w śniegu, a w rurach burczy :/

    poniżej post, który pomoże sprawę rozwiązać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. to może ognisko/rondelek i śnieg roztapiać? a w esklepie wody nie ma? przecież to brzmi jak bajka z kosmosu @_@

    OdpowiedzUsuń
  4. no jasne, ze mozna kupić w sklepie w ostateczności, ale jakbyś nie znał mamy
    ;D

    OdpowiedzUsuń