No i doczekałam się tomiku kolejnego z bliskich duchowi memu, osób. tym razem Bóstwo Opiekuńcze Papieru, wskazało na Kubę Sajkowskiego.
"Ślizgawki" - przykładam ucho do książeczki i słucham, jak oddycha materia. prawdziwy papier, z okładką, nazwiskiem na niej, z wnętrzem wypełnionym wierszami, które dobrze znam, a przecież teraz, w książce wyglądają zupełnie inaczej, jakbym po raz pierwszy ich dotykała. To dlatego też serce mi mocno bije, kiedy trafiam na ten z zaklętą w niego joanną, chociaż przecież znam go doskonale, znają go żegockie lipy, a wygląda tak odświętnie.
Patrzę na tomik, myślę głównie o tym, co jest w Kubie. jak bardzo mieści się i nie mieści w wierszach, na ile go znam, a na ile mnie zaskakuje. pojawiają się szpary, rozpadliny w mojej głowie - pomiędzy poznaniem zewnętrznym, a zaproszeniem do wnętrza jego głowy. I czy to jest ten sam Jakub, z którym w przypływie ogniskowej energii śpiewamy wszystkie znane nam harcerskie pieśni, czy może ten, który mówi "nitka, po której chciałem iść kończy się zbyt szybko"?
Sądzę, że sam autor już w jakiś sposób daje mi odpowiedź z tym swoim kubowym, spokojnym uśmiechem:
"Kiedy otworzysz kopertę, kiedy oczy, kiedy
wreszcie zrozumiesz, w tobie się kończę"
To chyba jedno z najpiękniejszych zdań z tej książeczki, zdanie ogarniające czytanie poezji, patrzenie na drugiego człowieka, nasz egocentryzm i kulawe poznanie, ale też ufność, otwarcie i jakąś szczerość dawania.
I zupełnie, ale to zupełnie nie szkodzi, że Kuba nie odróżnia bociana od dzięcioła, na wszystko przyjdzie pora, bo przecież to w nas są wszystkie początki i zakończenia.
Otworzyłam wczoraj kopertę, była w niej książka. Kubo, pozaginałam jej ośle uszy, a ponieważ mnie znasz, będziesz wiedział, czy to dobry znak
cytaty z wierszy "Małe rezurekcje" i "ABRh-"
(Ślizgawki. Jakub Sajkowski)
niewypowiedziane
3 dni temu
I zupełnie, ale to zupełnie nie szkodzi, że Kuba nie odróżnia bociana od dzięcioła, na wszystko przyjdzie pora, bo przecież to w nas są wszystkie początki i zakończenia.
OdpowiedzUsuńpo przeczytaniu tego zdania mam przypuszczenie graniczące z pewnością że wszystkie początki i końce są nie tyle w nas, co w Żegotach ;D
piękny odsercowy wpis. dzięku:)
a już na pewno dobry widok z bocianiego gniazda
OdpowiedzUsuń(znaczy tfu! dzięciolego)
ahoj!
Ps: z lipnej drabiny tyż
;D
potrafisz oczarować słowem :)
OdpowiedzUsuńpięknie napisane, aż chce się ślizgnąć w wersy Ślizgawek
Sekunduję Kubie od dawna i wybaczam nawet zakończenie jednego z wierszy, którego nie umiem, no po prostu nie umiem wysłuchać w nagłos-ie
OdpowiedzUsuń;D
Poczytam Ci, BIń. Znam świetne miejsce w Żegotach do czytania sposobne. idealne wręcz :))
OdpowiedzUsuń"Patrzę na tomik, myślę głównie o tym, co jest w Kubie. jak bardzo mieści się i nie mieści w wierszach, na ile go znam, a na ile mnie zaskakuje. pojawiają się szpary, rozpadliny w mojej głowie - pomiędzy poznaniem zewnętrznym, a zaproszeniem do wnętrza jego głowy. I czy to jest ten sam Jakub"? - miałam dokładnie te same odczucia .
OdpowiedzUsuńniezamieć
o widzisz!
OdpowiedzUsuń:)
zamiataj! ;D
Naprawdę świetnia ksiażka:)
OdpowiedzUsuń:))
OdpowiedzUsuńja myślałem że anonimowo to można tylko po dupie dostać, ale widzę że tu w żegockich stronach nawet anonimy są przyjazne....
OdpowiedzUsuńtoż Żegoty niemal jako Eden się teraz jawią ;D albo insza Arkadia ;D
Jawia Prawia i Nawie ;D
OdpowiedzUsuńEt in Arcadia ego
OdpowiedzUsuń;)