czwartek, 14 lipca 2022

Rampą do świata

 Och, niewątpliwie mnie, pańci kota kota wydaje się, że tłum za oknem tylko czeka na wieści, jak poszło, co dalej, jak się czuje... Świadczą o tym setki pudełek z myszami w czekoladzie zostawianych pod drzwiami i karty z życzeniami powrotu do zdrowia. Nawet jeśli tak nie jest, to i tak wam napiszę, że wczoraj pocmokaliśmy, poobracaliśmy i jeszcze się operacja przesunęła o tydzień, bo a nuż się zagoi, choć pewnie nie. Czekaliście na ten post, prawda? Nie odpowiadajcie na wszelki wypadek.

*

Dobra, nie powinnam była tego pisać. Właśnie wyszłam przed chałupinę, żeby zanieść plastik, bo śmieciowy czwartek i znalazłam na schodach gryzonia, takiego wycharkanego. Zgubił go prawdopodobnie bocian, który mieszka nad moim oknem. na kominie. Wzięłam więc go za ogonek i wysłałam nieco dalej (gryzonia, nie bociana).

*

Zanim pójdę w ogrody, nie żeby się przechadzać, tylko kopać z koniem, siedzę i przeglądam interneta w poszukiwaniu wydarzeń, o których mi interneta opowiadają. I tak sobie dumam raz kolejny, że o co chodzi z tym człowiekiem, jednostkowo każdy z nas robi coś dobrego (ja wiem, kryteria), komuś pomógł, wsparł, zawalczył o kogoś, o coś, podparł drzewko, zasadził bratki, nie skosił trawnika, bo zachorował, podpisał petycję, bo co tam szkodzi, a en masse wytwarzamy coś przedziwnego, jakby się wszystkie nasze przywary sklejały ze sobą i stawały plastusiem-gigantem, tylko nie "malutką pocieszką, co w piórniku bardzo lubi mieszkać i każdemu życzy jak najlepiej, kto go tylko potrafi ulepić", a raczej, pamiętacie terminatora, tego nowszej generacji, co się scalał z takich jak rtęciowe kawałków, no to właśnie takiego. Tylko głupszego. I jadowitszego. Mechanizm mocy wyzwala w brygadzie to szczególne tępe zło. Nawet to nie zło jest, zło na tym wyrasta samo, jak podagrycznik w moim ogrodzie, to jest jakaś inna przestrzeń myślenia, nawet nie stadna, bo mechanizmy stada są nieco poznane, ale jakieś takie budowanie przez stado rampy dla rzeczy niedobrych, rzeczy groźnych, rzeczy niszczących. Chyba tylko jeden święty gen wie o co cho, choć się nad tym nieźle narekombinował. No i pewnie to taki mechanizm regulujący liczebność, bo moja teza jest taka, że prawdopodobnie stoi za tym Wielki Statystyk, który dopatrzył się, że jest nas wkij za dużo. Skoro jednak jesteśmy przeżyciowi, jak karaluchy, to trzymamy głowę nad wodą tymi drobnymi staraniami naprawiania, rewitalizacji świata, który pracowicie i skrupulatnie skopaliśmy.
Jest też takie zjawisko, które na własny użytek nazwałam Powierzchowną Ocena Rzeczy Zbudowaną na Zawiści. Że tytuł- strzał, na osiołku - strzał, niesie osiłka - strzał, za każdym razem źle, za każdym razem nie tak. Nie znam człowieka, który nie robi fajnych rzeczy, który niczego nie umie. Zawsze zazdroszczę każdej takiej umiejętności ludziom, którym się chce i potrafią. To jest niezwykłe, jak wpadają na coś, do jakiej perfekcji dochodzą. Sama potrafię parę rzeczy, choć mnie się ciągle zdaje, ze niedostatecznie. Gwoli ścisłości im pewnie też tak się zdaje. Ale to chyba zazdrość, która nieopatrznie, przerodziła się w zawiść, każe kręcić nosem i świdrować palcem w dziurce.
I nie, że ja jestem przeciwko krytyce, jestem w cholerę krytyczna, w dodatku zdaję sobie sprawę, że mój wewnętrzny As czasem nie potrafi dobrać udatnie słów, żeby nie zabolało, choć bardzo się staram (bywa często, że im bardziej się staram, tym bardziej cholerny puchatek nie jest w domu), ja jestem przeciwko krytyce w złości, krytyce z zazdrości, krytyce w zawiści.
Ale miało być o tym, że dobrze, więc ostatnio Roberuto (Robert Rutkowski, mam nadzieję, że jeszcze o nim się usłyszy), który jest znakomitym pisarzem (dodałam na marginesie, bo mus, żeby miało reklamę jego pisanie), znalazł ogłoszenie chłopca, który zbierając na kolonie podczas tych wakacji, oferuje usługi wyprowadzania psów. Za grosze. No i Roberuto wymyślił zrzutkę w 4 dni, żeby temu dzieciakowi uzbierać dwa patyki, ale szła jakoś mozolnie i nie uzbierało się, a szkoda. W każdym razie gest przepiękny, choć drobny. Wzruszył mnie bardzo. A, o czym to ja miałam? Miałam napisać, że tylu ludzi robi dobre rzeczy, przyłączmy się do nich. 

a na koniec, żeby nie było, że taka nieoczytana jestem, taka oto cytata: Wszystkie triumfy i katastrofy tego świata ludzie powodują nie dlatego, ze są z gruntu źli, lecz dlatego, że są z gruntu ludźmi (Terry Pratchett, Dobry Omen)

i jeszcze opowiastka, którą znalazłam wczorej na schodach:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz