poniedziałek, 11 lipca 2022

potyczki z podagrycznikiem

 Teoretycznie w ogrodzie miałam dziś wypielić sektor kwiatowy, ale teoretycznie, bo najpierw pół dnia zajęło mi znalezienie onego pod kłębami powojnika i wyki osłoniętych szczelnie kwitnącymi baldachami podagrycznika. Znakomite to ziele wsławia się nie tylko działaniem na tzw pelagrę, z powodu której królowie oraz cezarzy w książkach i komiksach maczali paluch w cebrzyku, ziele to słynie ze swej cholernej i nieubłaganej żywotności, wściekle zahaczonych w glebie i rozgałęzionych na wszystkie strony wszechświata kłączy oraz nieumieralnością zupełną. Zatem przez pół dnia odszukiwałam ogród pod tym kłębowiskiem, znalazłam jakieś rachityczne i smętne resztki orlików, ospałe piwonie, wymiętolone irysy i stado zdziwionych ślimaków. Dopiero po tym bohaterskim czynie, uzbrojona w dziabkę, usiłuję przywrócić tej części ogrodu szczątkowo ucywilizowany wizerunek. Niestety nie jestem fanką robót ogrodowych, w których umorusana glebą, pokryta kurzem, zalewająca się potem i solą, oblepiona truchłami much, komarów i gzów, kichająca i drapiąca się, bo alergia na zielsko, bo alergia na wszystko, tarzam się w przestrzeni klnąc pod nosem i śpiewając pieśni pogrzebowe na skoczną melodię. Poczytuję sobie zatem za wielkie bohaterstwo, że to zrobiłam i jestem z siebie niemalże dumna, niemalże, gdyż udało mi się obrąbać zaledwie spłachetek, a jeszcze musze wziąć taczkę i wywieźć wielkie pagóry pokonanego przeciwnika. Tymczasem w domostwie mym mam już na tapecie kolejny tom Malazańskiej Księgi Poległych. Domostwo też ciągle czegoś ode mnie chce, a podobno wakacje to taki czas, w  którym się nie musi.

Dziś w nocy, bo są wakacje, w których się nie musi i wcale a wcale nie muszę chodzić spać kiedy trzeba, tylko chodzę spać kiedy se chcę (za to wstawać muszę o świcie, bo ziwerzyniec) , przeczytałam nabytą w Biedrze książkę o Grze o tron pióra Jamesa Hibberda w przekładzie Marcina Mortki pt. Ogień nie zabije smoka. Lubię oglądać rzeczy o tym, jak robi się inne rzeczy, zawsze lubiłam.

A na kanapie mam motyle, o takie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz