Zaczęło się od tego, że upiekłam pyszny chleb orkiszowy ze złowieszczo brzmiącym czarnym kminem, to powinno było mnie ostrzec. ale nie, nic z tych rzeczy. I tak się cholera zaczytałam o mozaikach w Rawennie, że zupełnie bez żadnych odruchów bez albo i warunkowych, ugryzłam się w palec. Z całej mocy. Wraz z kanapką. Ała!
to był pierwszy raz, kiedy to zrobiłam. na szczęście go nie odgryzłam. no więc idę czytać dalej
na Ps: mam już na koncie walnięcie się kapciem w czoło w wyniku irytacji letnią muchą. możliwe, że moje ciało jest jednak szybsze niż mój mózg. albo to klasyczny paradoks wyścigu Achillesa z żółwiem
Wiesz, ja sobie kiedyś rozwaliłam skóre na czole, bo walnęłam się haczką w ogrodzie. Giez mnie użarł i odruchowo chciałam go załatwić. A że trzymałam haczkę...
OdpowiedzUsuńA.
wow! : D
UsuńPiramida Potrzeb (taki zabytek)
OdpowiedzUsuń(komentarz bezczasownikowy)(registered trademark)
podstawa masłowa ; )
UsuńŚcigają się te bogi z gadami i ścigają, a i tak dotarli w to miejsce w chwili gdy Wusza nacisnęła "opublikuj"
OdpowiedzUsuńale żółw bardziej ; D
Usuń