Dyscyplina ma jest z materiału nieelastycznego, jeśli naciągnę ją na głowę, stopy wystają, z tego powodu mimo najszczerszych chęci napisania czegokolwiek poza notatkami z odsłuchu, no ni chu chu nie mogłam. Inna sprawa, ze byłam obłożona papierem i oklejona klejem właściwie do dziś jeszcze, a dupsko (pomijając gabaryty) ukształtowało mi się w formę - pufka (pufek? nigdy ie wiem, jak tego cholerstwa się używa, a Janurz z trójką swoich dziatek wyjechał na festiwal folkowy).
No to piszę, żeby zmusić się do czegokolwiek, poza ślinieniem palców i brudzeniem pokoju.
w dzień zakończenia roku szkolnego byłam na fantastycznym koncercie w naszej olsztyńskiej filha i przyznam się szczerze, ze tym razem nie chciało mi się iść, a później włos zjeżył mi się na plecach, że mogłam temu niechciejowi ulec. Uwertura z Rusłana i Ludmiły, koncert skrzypcowy to jeszcze pikuś, ale przy Dvoraku, proszę ja państwa, odpłynęłam, zaniosło mnie aż za hen niebieski. Dyrygował pan Maksymiuk i kurzatwarz, to naprawdę jest klasa (jakkolwiek darzę miłością dozgonną pana Piotra Sułkowskiego, naszego dyrygenta, to tym razem zdaje się zdradziłam go z szumem halki). Równowaga w pasji i spokoju, aura głębokiego porozumienia z muzyką, no inny świat...
Z czytadeł, to ostatnio "Warmińskie łosiery. Studium lokalnego pielgrzymowania" Janusza Hochleitnera, która to książeczka barzo pouczająca jest i rzutko napisana i jeśli kogoś trwoży tytuł, to śpieszę uspokoić, ze jakkolwiek jest to monografia ku nauce, to jest tez ona i ku pokrzepieniu serc/ nie żebym zaraz tam miała dzieś pellegrinować, ale oprócz tzw "czubków", książeczka zawiera sporo ciekawych i niegłupich obserwacji i konkluzji. Zatem frenetycznym miłośnikom Warmii polecam.
Z creativum to dokonałam aktu sporządzenia albumu 40tkowego dla mojej przyjaciółki Aniet, której tu również, w tem tu stojąc miejscu raz jeszcze i po trzykroć składam życzenia i pocieszenie, ze naprawdę wygląda o najmniej rok mniej niż ma!
z sybarytyzmu to piłam piwsko i wińsko, a dziś czekam na gości
z ascetyzmu to karmiłam kury, koty, pisałam raport z ewaluacji, robiłam inwentaryzację biblioteki
i byłam na wycieczce rowerowej z dzieciakami ze szkoły. i robiłam nalewki
i przy okazji dodam, że jestem nieuświadomionym kreatorem instalacji okiennych w szkole (moja sala)
niewypowiedziane
5 dni temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz