- ciocia idziemy, kredki! Dziudziuś bierze mnie za rękę i szorujemy do mojego pokoju, gdzie Dzidziuś pokazuje skąd ja mam te kredki wyjąć. siadamy przy biurku i tak teraz wygląda niemal każda wizyta Dzidziusia, no chyba, że nie ma kota, wtedy musimy rozważyć, dlaczego nie ma kota, dokąd poszedł i sprawdzić, czy być może nie chowa się w szafie.w szafie kot się nie chowa, ale sprawdzić nigdy nie zawadzi, tak uważa Dzidziuś i ja się z nim zgadzam.
w sobotę narysowaliśmy bajkę o chłopczyku na słoniu i małpce, o tym, jak wiewiórka miał orzechy i rozdawał je przechodzącym zwierzątkom ; a mój wewnętrzny biolog wył z niepokoju, kiedy wiewiórka dawał orzechy jeżykowi, lisowi i żabce (o zgrozo!) a one mu za to pięknie dziękowały. była też bajka o krasnoludku i jabłkach, ze świnką, bo Dzidziuś bardzo lubi świnki, o wyspie, stateczku, wielorybie i wędkowaniu.
w bajkach ważne są głosy, od robienia słonia starł mi się mój własny, gdybym jeszcze raz zrobiła słonia, zamilkłabym jak grup, więc zmieniłam bajkę na durną o orzechach, choć ta ze słoniem była o wiele fajniejsza. i tak sobie potrafimy z Dzidziusiem przekredkować godziny
:D
niewypowiedziane
1 dzień temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz