poniedziałek, 14 marca 2011

oną porą w gęsiarniku

Dziś imieniny ma Bożeciecha, które to imię brzmi jakby kichać. Są już gęsi, są już oczywiście żur żurawie, są przebiśniegi i krokusy, hiacynty wściekają się na oknie, wszystko jest pięknie, jak co roku i znajdź dziesięć szczegółów, którymi różnią się obrazki.

Co z oglądów?

Opowiem o Soni. Ha, znów zezwalam sobie na bycie absolutnie niesprawiedliwą, gdyż Radziewicz Teresa albo i nawet Teresa Radziewicz, przyjacielem jest, zatem mogę na nią nakrzyczeć i będzie mi (prawdopodobnie ) wybaczone. Prawdopodobieństwo bierze sie z tego, że kiedyś nadarza się ten pierwszy i ostatni raz, kiedy nie.
Ale czy ja nakrzyczę? zastanowiłby się w takiej chwili Ceratowy, Czy ja nakrzyczę?
Sonię znam od jakiegoś już czasu, najpierw nie jako książkę, ale pojedyncze wiersze i w jakimś stopniu awatar samej autorki, no bo czyja wrażliwość i czyje czucie mówi przez litery?
Sonia jest swoistym fantomem tego, co spotkało kawałek świata w jakimś tam czasie. Czy to dobrze? Gdyby książka nie niosła ze sobą myśli, która stoi za zdarzeniami i pejzażem wewnętrznym, to pewnie nie, ale niesie. Na szczęście Retes nie daje się zwieść malignie słowa i obrazu - gdzieś tam, pod trawiastą mową (ze względu na zielsko, nie na mowę-trawę), jak niepozorny, acz zaparty w swej żywotności chwast, pleni się i przenika do warstwy powierzchniowej wierszy, myśl. Jest to dla mnie książka o rośnięciu osobowości, o jej transformacji - budowaniu i niszczeniu jakichś jej aspektów, o czynnikach, które są za to odpowiedzialne przy- i nieprzypadkowo. Drogę, którą wybiera Sonia, drogę do umysłu, trudno jest nazwać - to połączenie (podłączenie) oniryzmu i wrażliwości skóry na temperaturę świata. Można rozpatrywać te wiersze w duchu logiki, szukać im namacalnych prawideł, ustawiać w przestrzeni psychologii. Można, tylko, że wtedy cichnie muzyka jej duszy, takiej duszy, o którą oczywiście toczę z Retesą boje, którą wyklinam i przekornie zaprzeczam, a przecież tak naprawdę uważam za jedną z najpiękniejszych; i kto wie, może najodważniejszych, spraw na Ziemi?
Zmilczę, że tak całkiem już prywatnie, książka jest też dla mnie ważnym albumem wspomnień o ludziach, miejscach, czasie i tym co te wszystkie elementy łączyło i może nadal łączy. o mnie samej również.



Teresa Radziewicz
"Sonia zmienia imię"

13 komentarzy:

  1. Wzruszyło mnie wuszkowe czytanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lepiej Joanna Beata Warkotna... Lepiej niż Markotna. :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszego lepieja miało nie być... nie wiem skąd on tam? :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Paggil!
    Pogonił mnie Weryfikator. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. lepiej dzisiaj być warkotną
    niż się wydać niegramotną

    ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. lepiej sunąc przez warkoty
    niźli znosić dzień idioty

    OdpowiedzUsuń
  7. po namyśle, oraz ułożeniu dwóch testów o ptakach, przypomniało mi się, ze ja jestem Beata Joanna,a nie odwrotnie :|

    OdpowiedzUsuń
  8. Testy o ptakach. :/
    Jo! ;>

    OdpowiedzUsuń
  9. własnie znalazłam wczoraj ten rysunek okootestowy :D

    OdpowiedzUsuń