w śniku kolejny brutalny sen
teren zamknięty - szpital/laboratorium, pacjenci, lekarze. Troje ludzi (dwóch mężczyzn i kobieta) z maskami chirurgicznymi i w ciemnych okularach (niewątpliwy wpływ wczorajszej rozmowy z 8 o Jarmuszu) wykrada coś z laboratorium. Zaczyna się masakra, strażnicy (a la gestapo), strzelanie do ludzi - pacjentów, pracowników tego miejsca, głównie lekarzy, bicie, wybijanie zębów kolbami karabinów, wszędzie czuję strach, choć nie jestem bezpośrednim uczestnikiem tej jatki, tylko jakby półobecnym obserwatorem. ale mam poczucie, że w każdej chwili mogę się uczestnikiem stać. wiem, że kobieta ze złodziejskiego trio zostaje zastrzelona w bramie, ale nikt nie wie, że to właśnie ona, ponieważ ginie sporo osób.
Ludzie pacjenci, w tym kilka osób w mundurach pułku ułańskiego (yyy nie mam pojęcia skąd to) ucieka korzystając z takich dziecięcych baloników wypełnionych helem rozdętych do olbrzymich rozmiarów. Część z nich zostaje zestrzelona, niektórym udaje się uciec.
jeśli mój mózg zrobił sobie wiosenne porządki rzeczywistości odebranej to ja pierdziu, niechaj on już kończy i zafunduje mi jakiś porządny sen erotyczny, bo wojny, panie dzieju i strach i ból to są dostępne od pierwszego pstryknięcia palcami, a o dobry seks jest cholernie trudno ;)! dzie tu się zażalenia składa? a, już wiem, sprawa przegrana, bo to trzeba sobie złożyć do głowy
niewypowiedziane
5 dni temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz