Obejrzałam dziś Barry'ego Lindona pana Kubricka i nieodparte wrażenie malarskości. no i oczywista Friedrich, della Francesca zmieszany z Broiglem, velazquezowe światło. Film o przepoczwarzaniu się człowieka, ciekawy, bo płynie niezmiernie wolno i pozwala przyswajać motywy i efekty. Dziwny, momentami drażniący, ale ta droga, którą się przebywa rzeczywiście jakoś tam ten nasz wieczny kokon ilustruje. Z wszelkimi możliwościami pojawienia się w nim czegokolwiek
Ps: Aha i nieruchoma twarz Redmonda Barryego (Ryan O'Neal), która przesuwa się przez zmiany
niewypowiedziane
5 dni temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz