hotel był pod psem
ale pies pod którym był hotel
zdechł dawno
na malarię
albo z nudów
przeterminowany portier
bujał się na krześle
trzeszczącym jak winylowa płyta
przez nieszczelne drzwi
szeptami przeciekała samotnosść
(Sławomir Płatek, z tomu Wiersze dla Sophie Marceau i innych kobiet z którymi spałem)
się lenię, bo o tomie Płatka Sławka chciałam napisać już jakiś czas (piękna jednostka SI) temu, a właściwie nie lenięsię, tylko inercja, zrzućmy rzecz na nią. dziś surowo nakazuję sobie wziąć maszynę prostą w postaci dźwigni jednoramiennej i piszę.
po pierwsze o szacie, bo to jest cała osobna historia miłosna poety do rzeczy, no więc papier czule pożółkły porysowany w linie i kratkę i czysty papier, na którym odbiły się słowa relacji poeta-świat. słowa pieczołowicie złożyła na tym starym papierze maszyna marki Erica, co wymagało mozolnego podawania jej kartek, jak swoistej mantry. śliczny papier, piękna prostolinijna okładka z pieczątką tytułu. przyjemnie jest wziąć ten tomik do ręki i poczuć jego energię. prostota i praca aż pod granicę jakiegoś liryzmu przedmiotu. wiersze
dla Sophie pod której twarzą mieścimy się wszyscy w oczekiwaniu na dotknięcie.
co mi oferuje ów pijak-amant-podmiot liryczny, który tak niefrasobliwie wpada i bezpardonowo rzuca się na moją poduszkę? czym nęci, że tak chętnie idę z nim prowadzona za łapę po brudnych kaflach podłóg hoteli, sadzana na wytartych "wyświechtanych" pluszach knajpianych i brodząca w po kostki w rozmokniętych miastach? jakim cudem uwiedziono mnie i uwieziono w świat rozmytego koloru i tego jedynego uczucia, którego nie da się niczym załatać. samotność
to ona jest bohaterką tego tomu, to jest kobieta, z którą autor sypia, która przychodzi i odchodzi, zostaje na dworcach patrząc, jak pociągi nikną w dali, pisze lepsze wiersze, wtula się w knajpiane kanapy, wkłada język w usta barmanki i patrzy na niego, poetę, czulsza niż żona, kapryśniejsza niż kochanka, wierniejsza niż pies, który i tak dawno już zdechł z malarycznej aury. muszę wytrzymać bez ciebie,
to wszystko dla ciebie takie czary. miałaś być ciemną stroną
tego raju. wiedziałem że muszę wytrzymać. teraz też
próbuję nie zasnąć piszę wiersz
nie jesteśmy aż tak zdolni, by przekroczyć własne oddalenie, znaleźć się w cieple naszej niemądrości, ale i mądrości u nas nie uświadczysz. ludzieńkowie, szukamy tkliwości kreśląc linie w winach porozlewanych po stołach, szukamy ręki innego człowieka w knajpianych salach, które już opustoszały:: "nigdy nie mieliśmy specjalnie o czym rozmawiać/ po prostu było za późno na rozmowy. obeszliśmy się/ bez tego etapu. szkoda słów",
"wiersze dobrze się łączą z knajpami", możliwe, że to jedyne dobro, jakie wynosimy z tego miłosnego związku, poezja jest językiem, śladem papilarnym, uczuciem, które utrzymuje nasze obwisłe ze smutku ramiona w jeszcze ludzkim kształcie, pozwala na uwolnienie słów "kiedy jesień wymiotuje,/ a potem chce się przytulić", jak wszystkie kobiety kochane i niekochane zarazem.
cholernie smutny tomik, nasycony oparami wódki, winami wszelakich gatunków, miłością i zdradą, seksualną aurą, która prowadzi do katastrofy.
ta jest nieunikniona, a ponieważ jestem dzieckiem katastrofy, podobnie jak wielu z was, idę, i nawet nie wiem po co, idę daję się pochłonąć w przestrzeni zbudowanej między dwoma brązowymi okładkami
śni mi się że piszę wiersz
to było na festiwalu poetyckim
"zadupie 2010" lub coś w tym rodzaju
śmietanka zjechała się szerokim strumieniem
moi znajomi
i ja poszliśmy spijać
tę śmietankę i w barze "bar na zadupiu"
spotkałem toma waitsa
chlaliśmy przy jednym stoliku
on krócej bo cienki jest
znaczy chudy taki nieborak trochę zgarbiony
ale spoko koleś
nie pamiętam zbyt wiele bo niedługo
po nim też straciłem przytomność
moi znajomi mówią że nie było żadnego toma waitsa
że chlałem sam potem próbowałem kogoś wywalić z baru
bo coś tam i chciałem barmankę
coś tam i że miałem zwidy że coś tam
takie pijackie filmy
a ja myślę że moi znajomi
mi się śnią i gówno wiedzą
łojezu, niedobre!
OdpowiedzUsuńtomik bardzo dobry. słowo o nim, może być, że niedobre, ale ja też nie prowadzę bloba literackiego, tylko zapiski se, więc i jakoś niemocno mnie to przejmuje, czy to dobre, czy niedobre, podobnie podchodzę do kwestii fryzury ; )
Usuń:D
swietny tomik, exclusive edition :o)
UsuńZdecydowanie znakomity kąsek, wśród niejadalnych tomików, od których półki placzą.
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę, że się podoba. dziękuję za recenzję
OdpowiedzUsuńSławek
bo to jest cholernie dobry tom :))
OdpowiedzUsuń