"Amadeusz Dode bez przekonania szedł wąską uliczką, która stanowiła najdłuższy ze skrótow prowadzących do przystanku autobusu 975. Codzienny przejazd kosztował go trzy i pół biletu strefowego, ponieważ ostatni odcinek przejeżdżał tylko do połowy i wyskakiwał w biegu; pomacał ręką kieszonkę kamizelki, żeby sprawdzić, czy coś mu jeszcze na dzisiejszą jazdę zostało. I owszem. Zobaczył ptaka, który siedział na kupie śmieci i bębnił dziobem w trzy puste puszki po konserwach wygrywając na nich początek Pieśni burłaków; Amadeusz przystanął, ale ptak sfałszował i odleciał wściekły, klnąc brzydko pod dziobem."
(Boris.Vian, Jesień w Pekinie, przeł. Krystyna Dolatowska)
niewypowiedziane
5 dni temu
a to paskudny ptak.
OdpowiedzUsuńnapisała wiersz, a teraz nie może go znaleźć : ]
OdpowiedzUsuńmoże się wstydzi?
OdpowiedzUsuńteż miałam takie podejrzenie, ale obok na ziemi stała druga i pokrzykiwała, dalejwięc! hej ho! : D
OdpowiedzUsuńSynantropijny perkusista.
OdpowiedzUsuńtak :)
OdpowiedzUsuń