niedziela, 27 października 2013

nie dzielę się jesienią

Dziś optymistycznie - dwa filmy w tivi które mi się podobały,a a których tytułów nie znam. Oba z tym szczególnym rodzajem leniwego ciepła, jakie lubię w filmie i literaturze, a jakich zapewne nie cenią wy-traw-znawcy.

Po drugie pogoda deszczowo-butelkowa i przez chwilę magiczną  po ulewie tęcza przecudna i światło płaskie rozświetlające wszystkie pryzmaty wokół. i to powietrze niosące zapach butwiejących liści, umierających traw, mokrej, trawiącej letnie plony ziemi. Kocham ten zapach, kocham takie światło.
Z tego czasu zdjęcia tu z klik

Po trzecie jutro mam jeszcze wolne, więc juhu : ]

*

Przedwczoraj  wlałam do klawiatury kieliszek nalewki jabłkowej. Nie to, że mnie prosiła czy cuś, ze niby degustacja albo inne szmaństwo, machnełam ręką po prostu i kieliszek wypakował swoją zlepką zawartość pomiedzy klawiszami. No więc wczoraj rano okazało się, że literka  zet przylepiła mi się na amen i nie chce współpracwować (jakby moja klawiatura kiedykolwiek współracowała hłe hłe), no to chcąc uruchomić jakże potrzebne zet, usiłowałam wyjać klawisz w celu oczyszczenia onego i wyłamałam jeden trzpień. Nic to, jeszcze żaden ambaras, oczyściłam miejsce alkoholem (tym razem już nie lepkim) i włożyłam zetkę na miejsce  i na próbę pacnęłam palcem. Nadal nieco się kleił, wobec tego wzięłam nożyczki, podważyłam klawisz i  wyłamałam drugi trzpień. I teraz literka zet obraca się wesoło wokoł osi lub entuzjastycznie wyskakuje mi z klawiatury i turla się pod łóżko.


2 komentarze:

  1. Dobrze, że nie pod łópko (jak w wyrazie pupa pomidorowa)

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa masakra, bo mnie zagadywali i nie sprawdziłam, czy są wszystkie literki : D

    OdpowiedzUsuń