wewnątrz dzisiejszego snu, była sekta
do sekty należało część mieszkańców mojej wsi, ja, moja mama i Whoopi Golberg. rytuały sekciarskie odbywały się w naszej szkole w sali nr 2 i były związane z kłanianiem się przed kartą z zapisanym czymsiś, czego odczytać nie potrafię, przemowami, naukami i innymi siupami.
najciekawsza z całego snu była kolorystyka - byliśmy odziani w jebudu ogniste pomarańczowe sari i odleciane w odcieniu, fioletowe bluzeczki. No i nadal jeszcze się chichram, kiedy przypomnę sobie, że moja mama dodatkowo miała pomarańczowy turban a la kalif Harun Arachid (jeśli ktoś pomni przygody Iznoguda)
pamiętam też, że nie wierzyłam w one rytuały, ale po coś ta mistyfikacja była potrzebna, tylko nie pamiętam po co.
o, coś koło tego
*
a w poprzednim śniku była wielka pusta szkoła z żółtego piaskowca, z dziwnymi schodami, które ciężko było pokonać, dziwacznym kształtem murów, pseudomeblami ze szkła, z wrażeniem guliwerowego kraju olbrzymów z duchami i powidokami ludzi. przerażająca i osaczająca.
niewypowiedziane
2 dni temu
@_@
OdpowiedzUsuńja teraz robię sektę na digarcie, wrzućże mi do bitwy jeden ze swoich tekstów które piszesz, ale których nie wklejasz tutaj proszę:
http://www.digart.pl/forum/temat/1606599/100000_BITWA_LITERKOWA!.html
e neee, nie mam stosownego animuszu :|
OdpowiedzUsuńano. kurczę też zupełnie straciłem. czasami mądre rady 'poooo coooo Ciii tooo. piiiiiwaaa się napiiiij.' docierają z opóźnionym zapłonem :*
OdpowiedzUsuńalbo lont dopala się akurat wtedy, kiedy już drzwi otworzyło się znalezionym w kieszeni kluczem i akurat się wchodzi
OdpowiedzUsuńco jest jeszcze nawet mniej sympatyczne
http://www.digart.pl/zoom/6193656/Gora_Tabor_II.html
OdpowiedzUsuń