zawór do pralki cieknie.
myślę, że kiedy krzyknę na choinkę, rozbierze się sama,
ale za to wczoraj w nocy upiekłam maślane ciastka
i niech się nie zdaje że co to za ho ho ho
upiekłam
ja
bo mam fajne wałki
a zatem podstawą jest dobra, bukowa motywacja
lub zaskoczenie
na przykład Kubuś
zaskoczył mnie wczoraj mówiąc - to jutro się widzimy?
na co zaczęłam przeszukiwać w panice rejestry temp w istocie szarej
i okazało się że w napadzie entuzjazmu umówiłam się z nim na naukę angielskiego po czym radośnie wyprałam mózg.
tak więc w przerwie między wyławianiem łazienki z awarii zaworu, a pracami na rzecz kondycji intelektualnej progenitury społeczeństwa, odbyłam pierwszą w swoim życiu, prawdziwą lekcję języka angielskiego. tak tak, jestem z tych, co to jeszcze rosyjski, a później francuski i jakoś tak, no nie złożyło się. A w kontaktach z obcą ziemią zawsze udawało mi się jakoś angielszczyznę domniemać, a także domniemać ją komuś, co zresztą na przykład w zachyłkach Rumunii, czy innej Czarnogóry lub Armenii te ście lat temu, całkiem nieźle działało i stawiało mnie, jako równego przeciwnika chłopu koszącemu trawę na górskiej łące. Marzyłam wszakże, by się do tegoż odezwać najczystszą angielszczyzną, więc wrócę w te wszystkie miejsca kiedyś i się odezwę. On też prawdopodobnie pilnie szlifuje swoją.
ciastka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz