poniedziałek, 15 czerwca 2020

zanim rozdziobią nas gawrony

Wróciłam z drzewa zziajana, zdyszana, lecz fraszka igraszka... Ranną rosą poniósł się iście pandemoniczny wrzask, napadły na nas gawrony z lekką kawalerią srok, więc chwyciwszy naprędce wiaderka, pobiegłam ratować to, co jeszcze ratować się dało z czereśni. Na szczęście stado gawronów zachowuje się inaczej niż szpaki i kwiczoły, które pod ostrzałem pecyn, klasków, tupań, gwizdów i pohukiwań aż po dzikie wrzaski, mają mnie głęboko w  rzyci. Gawrony (przynajmniej na razie) trzymają się obok, póki uprawiam indiański taniec w okolicy drzew. Tak więc od rana te czereśnie zbierałam, no bo skoro już na drzewie muszę siedzieć, to nie z pustymi rękami. Rozdaję wszystkim krewnym i znajomym królika, ptactwu też nie bronię, tylko, że ptactwo zjada wszystko na pniu (sic!), zatem jeśli coś da się ocalić...





Noc była biała. Wiedzieliście / udaję, że mówię do licznej rzeczy czytaczy, tymczasem prawdopodobnie raz do roku zajeżdża tu autobus na pętlę i ci co w nim zaspali, przerzucą wzrokiem linijki, na co zresztą nie narzekam, bo też i obciążenie mniejsze, że trzeba dobrze pisać i pisać ważko i ciekawie/, a wiec wiedzieliście, że mamy białe noce? Jak nie pośpicie w nocy, a mieszkacie w terenie umożliwiającym obserwację horyzontu, zobaczycie, że łuna zachodu zaraz przechodzi w łunę świtu, niemal płynnie, dziś sobie na obie patrzyłam, ponad polami. Nie pospałam, ale i trochę filmów i trochę książki i tak zeszło jakoś.




Wrócę jeszcze do wykładów Umberto Eco, Na ramionach olbrzymów,  bo w jednym z  ostatnich (o paradoksie) natknęłam się na rzecz, która sprawiła mi niekłamaną przyjemność, całą stronę poświęcił Eco na Leca, naszego Leca, cytuję: Jedyne paradoksy, które prawie nigdy nie wydają się rakowate, to paradoksy Stanisława Jerzego Leca (...) Przyznaję, ze mam słabość do Leca, ale chciałbym zakończyć paradoksem służącym mi w życiu za przewodnika, choć nie zawsze jestem mu posłuszny; mam też nadzieję, że i wy się nim posłużycie:
"Pomyśl, zanim pomyślisz"

i jeszcze przepiękny rysunek Auguste Leroux, ilustracja do Dzienników Casanovy. Rysunek pełen uczuć, emocji, o wielowarstowej narracji. Zawieszenie Casanovy w punkcie między prawdziwym czuciem, a polityką działania, postawienie go w punkcie potrójnym tajemnicy, obłudy i miłości

https://66.media.tumblr.com/b49fa66b75efbf58b0a279339442a6a2/tumblr_p3sfxe09JN1r1b39ao1_500.jpg




2 komentarze:

  1. Dziękuję, że nawet dla tych milczących czytaczy chce Ci się pisać :) A zdjęcia w tym wpisie- ach, jakie smakowite !

    OdpowiedzUsuń
  2. Staram się dyscyplinować najbardziej to chyba dla samej siebie, to już taka moja cecha, żeby się ciągle oćwiczać nahajem ;)
    a z drugiej strony krnąbrność ma się przed samą sobą buntuje. i dojdź tu człowieku do ładu ze sobą, a co mówiąc z resztą... zdjecia jak zdjęcia, ale czereśnie wyjątkowe w tym roku i o dziwo, starcza i dla ptactwa i dla nas nadal jeszcze, a są coraz słodsze, uch!

    Dziękuję milczącym czytaczom, miło jest doświadczyć odcisku łapy, że jednak ktoś w ogóle przegląda. To fajne uczucie, choć budzi odpowiedzialność

    OdpowiedzUsuń