sobota, 13 czerwca 2020

Eco w komunikacji wiejskiej

"Anna Karenina nas wzrusza, ponieważ podpisawszy pakt narracyjny, udaliśmy, że żyjemy w jej świecie tak, jakby był on naszym, a po krótkim czasie (jakby w  chwili mistycznego uniesienia spowodowanego niewątpliwie określonymi zaletami narracji) zapomnieliśmy, że udajemy.(...)"

Jestem wierną od lat miłośniczką Umberto Eco (zresztą chyba ja w ogóle wierna jestem, czyli pomimo paskudnego charakteru posiadam też rys psi) i w tak zwany długi łikend, to własnie z nim spędzam poranki. A właściwie z jego zarzuconymi jesienią ze względu na niemożność koncentracji, esejami - Na ramionach olbrzymów (przeł. K. Żaboklicki) . 

Ach, niech się nie zgadza kto tam ze mną niezgadzać się chce, Eco jest znakomity. Jego erudycja mnie powala, ale sama erudycja nie powaliłaby mnie, gdyby przez nią nie przezierała przemyślność i znakomite poczucie humoru. Chapeau bas w stronę tłumaczy Eco, bo wierzę, że gdybym czytała Eco w  jego języku ojczystym, byłoby jeszcze bardziejszej, ale i na grunt polski przepływa krótki błysk mrugnięcia okiem, ledwie dostrzegalny uśmieszek, który widać tylko pod odpowiednim kątem i to w lustrze. Jest to jeden z ludzi, z którymi marzyłabym się spotkać, posłuchać na żywo, spędzić wieczór na rozmowie. Ale po a) nie żyje, po b) ja i tak nie umiem włoskiego, po c) nie umiem też w międzynarodowym pogańskim, zatem raczej stałabym i głupio się uśmiechała. Ale i tak chciałabym. 

W fantazji  wybrnęłabym z tego, że mogłabym być przygłupią prowincjonalną kuzynką włoskiego intelektualisty, która przynosiłaby herbatę i siedziała w kącie, żeby posłuchać melodii, która (jak to świetnie wyjął w jednym ze swoich wykładów  Borges) niesie ze sobą ładunek tego, o czym mówią słowa).

A coraz mniej jest z kim rozmawiać, kogo słuchać. Paradoksalnie, coraz mniej, choć coraz więcej ludzi mówi. Kurczy mi się też grono interlokutorów, z różnych przyczyn, nie wszystkie są zależne ode mnie. W najbliższym kręgu została garść najbliższych przyjaciół, których nad ranem dręczę myślami o literaturze i sztuce w ogóle i którzy jeszcze z tego powodu nie zablokowali mojego numeru. W tym miejscu chciałabym im podziękować. Odwdzięczam się wszakże jak mogę, podejmując dysputy zaproponowane przez nich w równie dziwacznym czasie, o ile jestem komunikatywna, czyli posiadam przy sobie środek przekazu (również w postaci języka). A jest to rzecz ważna, inspirujące są te rozmowy, to patrzenie w swoje serca, przyglądanie się swoim pracom, smakowanie spostrzeżeń, obracanie na wszystkie strony rzeczy wypatrzonych, przyniesionych. To niezwykle cenne.

To dokończę cytat z Eco

"(...) I nie tylko: ponieważ w tym świecie nie byliśmy - że tak powiem - zarejestrowani, czyli nasza obecność mało tam znaczyła, instynktownie staraliśmy się postawić w miejscu jego prawowitych mieszkańców, którzy z rozmaitych względów najwięcej mieli z nami wspólnego"
*

A fotel nie należy już do mnie, o



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz