czwartek, 15 kwietnia 2010

Ulzhan


Jest taki film Volker Schlondorfa - Ulzhan. ciepły, spokojny, jeden z ładniejszych filmów wędrówki, jakie widziałam. Jest w nim dużo przestrzeni, szeroko rozciągniętej. możliwe, ze to właśnie ta otwartość kazaskiego stepu jest jedną z rzeczy, która mnie w filmie pociąga, bo odkąd pamiętam, miałam wielkie kochanie otwartej przestrzeni łąk, a kiedy malowałam, musiałam zmuszać się, żeby umieszczać na obrazie coś więcej, niż tylko linię horyzontu.
postaci w filmie są bardzo wyraźne, ale nie czuję w nich sztuczności, swoista ich baśniowość, pozwala na pewną ostrość rysów, która mnie nie razi, wręcz przeciwnie, jest w nich jakby duch, który czegoś tam we mnie dotyka. lubię ten film

4 komentarze:

  1. jakie jaja, też ogłądałem ostatnio ten film i myślę, że dopiro poprzez tą baśniowość film ten ma sens, no i wzrusza ten koń ostatni we mgle:)Jacsal

    OdpowiedzUsuń
  2. wiesz, ja myślę, że Ulżan wie, ze on wróci, dlatego zostawiła swojego konia. ale przy tym 'wiedzeniu', wie również o istnieniu każdej możliwości - ze nie wróci. piękne jest to zakończenie, czuję je jak swoje

    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. dzięki tek baśniowości, można było poczyścić wierzchnią warstwę postaci tak, aby wyjąć jakąś ważną cechę
    przy tym tak czule i ciepło to jest zrobione, ze postacie nie straciły nic z prawdziwości, po prostu cała skomplikowana struktura "ja" cofnęła się pod korę.

    OdpowiedzUsuń