Moje pranie dosusza się już drugi raz, bo, owszem w sukurs modłom mym przyszła meteorologia, ale tak udatnie, że ani napoiło glebę, ani opłaca się zbierać szat ze sznura, jestem zatem w impasie. Teraz wieczorem to mogę sobie pozwolić, bo calutki dzień byłam raczej w upale. A skoro już tkwiłam w upale, zawsze, kiedy wypowiadam to słowo, myślę o książce jednego z wielbionych przeze mnie artystów rysowników/pisarzy - Regulamin na lato Shauna Tana, zawsze, więc skoro już w nim tkwiłam, to zrobiłam naleśniki na piwie z kabaczkiem. Tu uwaga dla niewiernych i wojujących, kabaczek to polska nazwa cukinii, a nie że ma inny kolor.
zatem zrób naleśniki dodając do nich miast 3/4 szklanki wody, to ciemnego piwa
a farsz będzie następujący:
- kabaczek, marchew, pietruszkę, zetrzyj na grubsze wiórki w proporcjach dowolnych. wzięłam 2 marchwie, 1 pietruszkę i 1 kabaczka, (*myślę, że jeszcze powinnam była dodać jabłko)
- zetrzyj na tarce żółty ser w ilości dowolnej
- posiekaj natkę pietruszki
- pociap cebulę w piórka. U mnie 1 cebula
- posiecz czosnek. ja 3 ząbki, bo lubię
smaż i niech odparowuje
A na już najzakońszy koniec wrzucaj ser i mieś
A później wetknij farsz w naleśniki na sobie dowolny sposób, ja na cztery, bo mi dziś tak naleśniki nie szły, że ani myśleć o zrobieniu krokieta. To znaczy jednego zrobiłam, ale był tak straszny z wyglądu, żę go szybko zjadłam.
W smaku pyszne, zdjęcia nieogar w kategorii fotografia kulinarna, bo robiłam wszystko na raz i biegałam po kuchni wołając kurwakurwa i dzie jest mieszadełko!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz