wtorek, 22 lutego 2022

kiedy gasną światła

bo kto z nas może prawiej mówić o miłości
niż ten co ją odchodząc pchnął na skały ostrze

No i ten Lucyfer Mike Careya (obrazki: Gross, Kelly, Russel, Hempel, Wimberly, Doran, Kaluta, Cannon, Ormston, Muth Alexovich) , to chyba najlepszy DC, jaki czytałam. Wciągnęłam kolejne dwa tomy zbiorcze nosem. Cudowna fabuła, świetne obrazki, zróżnicowana, niezwykle smaczna stylistyka graficzna zeszytów. Cudowni bohaterowie o niejednoznacznych zamiarach, ale też i poczuciu humoru. A sam Lucek, postać narysowana tak znakomicie, że wierzę Mike'owi Careyowi, który napisał w posłowiu "Kłopot z tym, że od samego początku Lucyfer nie chciał się stać moim rzecznikiem. Bardziej niż jakakolwiek pisana przeze mnie  postać upierał się przy własnej drodze, wrażliwa duma i perwersyjna uczciwość zawsze stanowiły kluczowe elementy jego osobowości. Lecz zawiązane przezeń przyjaźnie - może to zbyt mocne słowo, ale nieliczne okazje podczas których obdarzał żywe istoty czymś bliskim szacunku - pojawiły się z początku wbrew mojemu instynktowi."
Postać tego właśnie Lucyfera  pierwotnie stworzył do Sandmana sam mistrz Gaiman i to on ostrzegł Careya, że tak właśnie zachowa się diabeł, będzie perwersyjnie mówiąc prawdę oszukiwał i oczekiwał wysokiej ceny, tak więc po stworzeniu Lucyferowi jego własnego, oddalonego od Sandmana universum, Carey żegna się z nim na zawsze, my także i nikt nie wie, czy ten hipnotyzujący byt kiedykolwiek zechce jeszcze do nas powrócić. Płakaliście kiedyś na komiksie? No to ten

A na okrasę cudowna opowieść obrazkowa Shauna Tana, Przybysz. Znam dwie wcześniejsze rzeczy autora i jeszcze ani razu się nie zawiodłam. Tym razem sepiowymi obrazami przeprowadza nas przez niezwykłą, nieco surrealną i oniryczną opowieść będącą hołdem dla odwagi tych, którzy zostawiają jeden świat, by znaleźć swoje miejsce na nowym brzegu. To, co tam znajdują, czego doświadczają i jak to się kończy, to już sobie trzeba obejrzeć samodzielnie.


I tak, jestem przerażona, złamana tym światem, dlatego, żeby choć przez chwilę o tym nie myśleć i uwolnić się od dudniącego mi od rana do wieczora głuchego bólu głowy, napisałam o tym co leży przede mną, w zasięgu ręki i oka.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz