I znów się drogi blożku pochylamy nad dniem, w którym medytujemy pilnie, dlaczego u licha znowu nam nie wyszło. Tym razem odpowiedź jest równie prosta, jak w roku ubiegłym, trzymanie się z dala od kłopotów było równoznaczne z trzymaniem się z dala od ewentualnej uczuciowej gratyfikacji.
Za to dziś, chyba z powodu dzisiejszego dnia wina, miałam koszmar miłosny ciągnący się przez pół nocy. Koszmarowi temu nie przeszkodziło nawet śródnocne wybudzanie się, bo opowieść kontynuowała się natychmiast po ponownym zaśnięciu. W koszmarze po raz kolejny przeżyłam wszystkie odczucia odrzucenia, upokorzenia, bycia ignorowaną, pomijaną, stawianą na końcu kolejki w dekoracjach miłości mojego życia z pozbawieniem ich elementów piękna i dobra, które w historii na jawie przecież były obecne. Och, mówię Wam, już dawno się tak nie umęczyłam i udręczyłam we śnie.
tak, czy siak, nadal, choć z serem dziurawym jak rzeszoto, wierzę w miłość i życzę jej wam wszystkim w najdrobniejszych szczegółach tego świata. Niech amor będzie pełen zapału, ale też i rozsądnie celuje, a tym, którym strzelił niefortunnie, za Reteską cytuję, "niech miłosiernie powyciąga strzały z tyłków" i to prędziutko!
A ja sobie w prezencie nabyłam kolejny stosik komiksów
i dostałam kolejną cudną kartkę od Łukasza
zaś skrzypiąca ma wersalka dostała piękną nową narzutę od bratowej, mojej, nie wersalki.
Mam ochotę obejść, owszem, ale raczej szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńCo prawda serce mi dziś mocniej zabiło i krew zaszumiała, ale to kiedy usłyszałam, jak sąsiad zza dwóch płotów zaczął szczuć swojego psa na jakiegoś kota, wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to mój Ruduś ucieka w przerażeniu przed młodym psem. No cóż, poczęstowałam owego pana paroma serdecznymi uwagami (nie obrażając psa, bo powiedziałam, że pies nie winien temu, że ma pana idiotę). No i tak to... mówisz, że już czas na wino ?
Wszystkiego dobrego również Tobie, w końcu nam też się to dobre NALEŻY, c'nie ?
Tym bardzi wino się należy!
Usuń