środa, 21 lipca 2021

pungapia y spagares

 gdyby ktoś zastanawiał się, co oznacza zwrot tytułowy, to już spieszę z wyjaśnieniem, że wyciągnęłam go z bezdennej spodszafy i wpisałam bezrefleksyjnie, a znaczy - jeśli jesteś głodny, a masz jakieś pół godziny i właśnie obgotowałeś fasolkę szparagową, to możesz sobie przy znikomych czynnościach zrobić zupę. Post dzisiaj będzie przepisowy, bo właśnie wróciłam z kuchni i trochę z ogrodu, w którym, kiedym szła po ogórki, zlało mnie od stóp do głów, czy jakoś odwrotnie.

A zatem dziś będzie zupa fasolkoszparagowa. Kto chce niech robi jak chce, ja czyniłam tak:

1 marchewka
1 pietruszka (korzeń)
2 liście pora
1 cebula
porządne 3 garście fasolki szparagowej
2l wody z obgotowywania pozostałej fasolki do mrożenia
1 łyżka masła
1 łyżka oliwy (swoją drogą ciekawe z czego jeszcze robi się oliwę, bo piszą często - oliwa z oliwek, jakby jeszcze z czegoś się ją robiło)
ok 100g śmietany 18
ząbek czosnku
kostka bulionowa warzywna
curry
sól
pieprz
nać pietruszana, koperek zielony

1. Do wody z obgotowywania fasolki szparagowej (oszczędzamy wodę) dodałam kostkę bulionową

2. Posiekałam czosnek, żeby się enzymił

3. W garnku na łyżce masła i oliwy podsmażyłam leciutko pokrojoną w kostkę cebulę z curry i solą

4. Do tegoż garnka wrzuciłam pokrojone w talarki marchewkę i pietruszkę, osoliłam i podsmażałam jakieś 5 minut

5. Wlałam do tego wodę z bulionem, liście pora,  opieprzyłam i gotowałam pod przykryciem jakieś 8 minut

6. Dorzuciłam pokrojoną na połówki fasolkę szparagową i gotowałam aż uzyskałam pożądaną jej miękkość (to już każdy wedle uznania), u mnie wyszło jakieś 10 minut, bo mamcia już wiekowa, więc nie lubi chrupać.

7. Na to dorzuciłam posiekany czosnek, chwilę jeszcze potrzymałam na małym ogieńku

8. Dodałam zahartowaną (czyli wymieszaną z kilkoma łyżkami gorącej zupy)*  śmietanę i poczekałam aż zabulga

9. Dodałam natkę pieruszaną i posiekany koperek

10. i włala

*tak, wiem, większość wie, ale kiedyś pisałam, że nie wszyscy jednak a może ktoś wpisując hasło fasolka szparagowa trafi na ten post i zażyczy sobie zrobić tę zupę, a pierwsza to będzie w życiu jego?

Tak wyglądała przed śmietaną


tak wygląda po śmietanie

A tak wygląda dowód, że nie umiem ładnie gotować do bloga i moja kuchnia jest stosownym pierdolnikiem życia i substratów. 


Ale nie rzecz w tym, żeby było do bloga, tylko w tym, żeby było smacznego




2 komentarze: