Zadumałam się przedwczorej nad tekstem wyczytanym w gazecie. Tekstem, który czytałam/słyszałam niejednokrotnie. "Nareszcie nasze dzieci będą miały gdzie się bawić" mówi jedna z młodych matek ciesząc się z nowych wykostkowanych ścieżek, ławeczek, piaskownicy i placu zabaw, "Wcześniej tu były same chaszcze, nie było miejsca dla dzieci.. "
To nie jest moja krytyka tegoż, raczej refleksja nad czasami, kiedy te młode mamy były dzieckami, bo przecież nie tak znów aż wiele lat nas rozdziela.
Retrospekcja - teczka w kąt, dresy na tyłek i wiór w podwórze. Gdzie najlepiej? Eno, niech rzuci we mnie kamieniem ten, kto w czasach, kiedy PRL nie był jeszcze li i jedynie skrótem, przedkładał miejskie placyki zabaw nad gąszcz. A kto ze wsi, jak ja, niech ciśnie we mnie gliny pecyną jeśli nie używał z upodobaniem zarośli lilaka, czarnego bzu i wierzbowiny. Niech mnie obtoczy w smole i pierzu ten, kto z dziką rozkoszą zamieniłby wtedy gospodarstwo zbudowane z krzaków, cegieł i skorup naczyń oraz czule pielęgnowanego skarbu - zardzewiałego czajnika, w którym dało się utrzymać wodę dłużej niż 5 minut, na zbudowany z bali domek ze zjeżdżalnią odkryty ze wszystkich stron i oblężony przez czujne oczy matek, niań i pilnowaczek.
Ja Was proszę, ludzieńkowie, ja rozumiem, a nawet rozumię, że czujecie się bezpieczniej widząc co robią dzieci i oddychając z ulgą (dzięki certyfikatom, obostrzeniom BHP i dyrektywom unijnym) nie mieć potrzeby zamartwiać się o drzazgę wbitą w kolano, siniak na lewym udzie, podrapane do krwi ramię, ale nie pierdolcie mi tu, że to dzieci bardzo chcą cywilizowanego miejsca zabaw. Bo niech mnie kule biją, pracuję w szkole, patrzę na smarkaterię na i po zajęciach, dzieci nadal wielbią (i wielbić będą) plątaninę zielska, gałęzi, błoto i kawałki patyków. Amen.
A na okoliczność przepiękny i kochany przeze mnie wiersz
Danuty Wawiłow
KAŁUŻYŚCI
Już od rana na podwórzu
wśród patyków i wśród liści
przycupnęli nad kałużą
pracowici kałużyści.
Wygrzebują brud z kałuży,
niech kałuża będzie czysta!
Pełne ręce ma roboty
każdy dobry kałużysta!
Rękawiczką i chusteczką
dwóch błocistów chodnik czyści.
Obrzucają się szyszkami
bardzo dzielni szyszkowiści.
Dwie kocistki pod ławeczką
cukierkami karmią kota...
Świątek, piątek czy niedziela
na podwórku wre robota!
u nas w mnieście matki przyleciały do dyrekcji żeby zlikwidować piaskownicę bo dzieci wracają ze szkoły ( o piątej, po świetlicy) brudne
OdpowiedzUsuńmetal masakra powiem Ci! Ja coraz mniej wierzę, że ten świat jest realny. Łapy opadły mi już do kolan
UsuńSoundtrack do Twoich butów:
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=CNUyJuyV11c
A wiater przewrócił u nos staro topole. Spróchniało była. Na sąsiadowo chałpe sie łobalyła, to żeśwa jo porżnely (topole, nie chałpe), trochę prąbaly i zrobily taki stosik, a reśta okragloków se leży. Dzieci na okrąglokach urządają stoliki i się bawią w restaurację. Na styrtę gałęzi włażo. A ze styrty polan zrobiły domek.
OdpowiedzUsuńI wszystko bez żodnych łunijnych dotacyj, ino wiater zawiał i topola pieprznęła.
uwielbiam ten wiersz i praktykuje czesto jak pada, pieprzniete topole tez mozna szukac robakow i innych slimakow
OdpowiedzUsuńtak!
Usuń