Dziś wieczorem spędziłam miło czas na przyjemnych próbach naprawienia spłuczki, z której cieknie. Siedziałam sobie wesoło w łazience, ramieniem podtrzymując telefon, w którym szwagier udzielał mi wskazówek jak dobrać się do dolnopłuka podczas gdy na biurku wietrzało sobie rozkosznie moje ostatnie piwo. Nuciłam pod nosem jakąś sentymentalną balladę, coś w stylu "kurwa kurwa.. kurwa... murzyn kopie tu..." wspierana ochoczymi okrzykami mojej mamy, które miały zagrzać mnie do boju, podtrzymać na duchu i ogólnie pomóc. Okrzyki sugerowały, że prawdziwa samotna kobieta musi umieć zanurkować w dolnopłuku, znaleźć przyczynę przecieku i wyeliminować ją (tylko prostszymi słowami), a także, że zamiast się lenić i szwendać po świecie, powinnam nauczyć się podstaw hydrauliki. Zagrzewkom mamy towarzyszył "Mam talent" ryczący z pokoju, jako że moja mam jest głucha. W szampańskim nastroju spróbowałam zakręcić kran na rurze, ten zaś okazał się mieć przekręcony gwint, co wywołało we mnie falę łaskotek i uśmiechów, a także chęć poczęstowania wszystkich widzów własnoręcznie upieczonym ciastem. Będąc niemal u kresu ubawu dobrałam się wreszcie do tego cholernego dolnopłuka i jakoś smutno mi się zrobiło, że to już koniec.
niewypowiedziane
5 dni temu
Ta sentymentalna ballada ma potencjał! Masz talent! :)
OdpowiedzUsuńi voice of poland ; )
OdpowiedzUsuńProponuję refren do ballady:
OdpowiedzUsuńSzłapy, szłapy cztery szłapy,
a na szłapach hydraulik kudłaty.
Pozdro
Te szłapy są absokurwalutnie cudowne : D
OdpowiedzUsuń