czwartek, 18 kwietnia 2013

Dokonano wyboru

Nad domem sąsiadów wzniósł się różowy dym, znak, że wiosenne konklawe zakończyło się optymistycznie - wiosna jednak będzie.

 Żegoty 14.04.13



I jasne, że nie chciało mi się przepinać obiektywów, tak więc mętnym okiem zapaćkanej 80-tki, widoczni z kuchennego porannego (godz 6) okna, Państwo Dzięciołowie, którzy uprawiają gniazdo usiłując wyrwać z niego od paru już dni, dramatycznie wczepioną w chrust trawę, a raczej uparte trawsko. Pan Dzięcioł spożył pół zapasu wątróbki zaledwie i przyszła wiosna, Pani Dzięciołowa sra na to.

Żegoty 15.04.13


Mama schodzi ze schodów i wylega na zewnętrze, dziś dwa razy nawet, choć po małej tyradce na temat bólu, że to nie kości, a najzwyczajniejsze zakwasy. "Nie ma czegoś takiego jak zakwasy" burczy mama. Po kolejnym etapie zmagań, mama komunikuje, że zakwasy owszem są, ale ona nigdy w życiu zakwasów nie posiadała, nie posiada i posiadać nie będzie.Wobec powyższego wykopuję ją z fotela.

Z komicznych zdarzeń - Panna Łaskotka usiłowała wczoraj upolować bociana, skradała się za nim przez 15 minut po całym ogrodzie. Kot wielkości kalosza tropiący "ptaka łownego". Oto ambicja! oto duch!



Dolce Vita, Jarosława Mikołajewskiego to bardzo przyjemny, urokliwy zbiór opowiadań dziejących się w wiecznym mieście. Kto posmakował Rzymu, znajdzie ten niepowtarzalny, dziwny i magiczny klimat, kto nie był, znajdzie ten sam klimat i może na Rzym da się skusić. Opowiadania niebanalne, napisane z lekkością, a niekoniecznie lekkie, oszczędne w słowach, bogate w aurę. I ze ślicznymi zdjęciami.



Prowadzący Umarłych, Liao Yiwu (tłum Agnieszka Pokojska) to zbiór wywiadów-opowiadań, głosu spod kołdry komunizmu chińskiego. Głosu prostego, spokojnego, bolesnego. Tu ból tworzy się w czytającym. Tak zwyczajnie o nim (bólu) mówią rozmówcy Liao (autor sam doświadczył ogromnych represji rządu chińskiego), tak łatwo przyjmują zrządzenia losu zrzucane im na głowy, jak worki z piaskiem i betonem, tak strasznie ciężko się robi na sercu i wstyd pełnej lodówki, szkolnych wagarów i beztroskich posunięć.

Polecam, polecam

Ps: A w ogóle to 1100 post, wiec hip hip mu, hura! Nie spodziewałam się, jak kliknełam w "utwórz bloga", ze to się tak posypie, psiakość :|



2 komentarze:

  1. I niech się sypie nadal, ku uciesze Pisarki i czytelnictwa wszelakiego!!!
    Hi hip, mu, hura!!!

    PS.
    Spójrz na imię tłumaczki książki 'Prowadzący Umarłych...' Fajne ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech!

    no imię wysżło niezle :D

    OdpowiedzUsuń