Kopciuszek, muz. S.Prokofiew, choreo: Maguy Marin, wyk. Balet Opery w Lyonie
włączyłam, otworzyłam buzię, a ślina kapała mi z pyska.
cóż to za piękny spektakl, pudełkowy, z wykorzystaniem przepięknych masek Monique Luyton, i lalczynych kostiumów, z cudownym tańcem, z rewelacyjną Francoise Joullie, której ciało jest tańcem samym.
maski, pomimo, że nieruchome, zastygły w takich grymasach, że nie można się oprzeć wrażeniu żywej ich mimiki, która zdaje się zmieniać w myśl opowieści i gestu. kostiumy oszczędne, łączące staroświecki, zabawkarski dizajn z nicią futuryzmu. nastrój, światło, emocje - to trzeba zobaczyć!
*
jest piątek - hurra. w pozostałych przestrzeniach bez zmian z tendencją spadkową. włączyłam sobie kubek tatowego japcoka i myślę nad koniecznością kupienia sobie jednak sziszy na stałe. już nawet wybrałam, piękną kairską ze sliczną buutlą. i japko-myęta, moja ulubiona melasa.
a temczasem na lottcie szisza toruńska, czyli wspomnienie ferialne
pani kopciuch:
niewypowiedziane
5 dni temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz