środa, 7 września 2011

przedzierając się przez płótno

Znalazłam sobie nowe wiersze o niesamowitej aurze, ślicznym synestetycznym miejscu, które rozumiem i czuję i z takim dziwnym, osamotnionym spokojem, który zapełniają cienie. Wiersze Marka Sobczaka z tomu "Milczenie Andrzeja Rublowa". Cały tomik, kupiony mimochodem, nieledwie przypadkowo w antykwariacie olsztyńskim, okazał się wart kontemplacji i specyficznego, bardzo powoli narastającego zachwytu.


Marek Krzysztof Sobczak
(z tomu Milczenie Andrzeja Rublowa)


Tajemnica Tumburana Mongoła

Tumburan Mongoł mówi: Kochaj trawę.
Kocham ją - odpowiadam - pielęgnuję codziennie,
dbam o to by miała wodę i dobrą ziemię.
I przyszłość którą planują genetycy.

Tumburan Mongoł mówi: Kochaj trawę.
Kocham ją - odpowiadam - nad moim trawnikiem czuwa komputer
i całe zestawy kosmetyków. Jego czuprynę regularnie
powierzam najlepszemu fryzjerowi. Dbam o najnowsze zalecenia
mody.

Pamiętaj kochaj trawę - mówi Tumburan Mongoł.
Dosiada niewielkiego konia i pogrąża się w stepie.
W języku jak nóż deklamuje zielony wiersz.
Nad nim skowronek zmaga się z niebem.

Boję się by nie poraniły go słowa.



*



Gołdapski szkic do obrazu którego nie namaluję (3)

Na wzgórzu w Dubieninkach: krzyż protestancki i krzyż
prawosławny.
Pod korzeniami zbutwiałych dni kilka i suche dębowe liście.
Gleba śmierci parszywej
i pijanej wiary. Nic bohaterskiego czym brzuch wypełniłaby Historia.

Raczej anonimowe
salwy pruskich rozkazów i miękkie słowiańskie zgłoski.
Sezon pod spróchniałym niebem. Żniwa śmierci
- dwa krzyże zrośnięte w wierze.

Czasem trawa obnosi wypłowiały mundur



*



Sierpień 1993 Suwałki
(Władek Wariat)

Nad ranem nie przemyka ulicami
miejski głupek w kolejarskiej czapce. Sąsiad każdego...
Z teczką pod pachą stosem petycji
i z głową w chmurach by obserwować kosmiczne taksówki.
Tak oczywisty w sercu miasta jak ratusz
który znienacka ziewa. Przeciąga się
po trzeszczące dachy.
W południe na chwilę przystają wskazówki zegara.
On wędruje w stronę bazaru
gdzie bezrobotni piją tanie wina. Śpiewa do pustej szklanki
tańczy podskakuje przebiera rękami odrywa się od ziemi.
Nabiera pełne usta błękitu mocniej uderza w powietrze.
Wznosi się do chmur
a potem rozpływa się w kosmicznym oceanie.
Południe w Suwałkach to dziwna pora.






2 komentarze: