może, kiedy śpię, moje ciało montuje po cichu klona z nadwyżki?
*
a na dziędober wrzucę jaskóły, które tradycyjnie, jak co roku zbierają się pod moim oknem
Żegoty 07.09.11
a z dobrych rzeczy, to zrobiłam jakiś czas temu nalewkę orzechową, która spełnia pokładane w niej oczekiwania. ciekawy orzechowy smak i balans miedzy goryczą a słodyczą. teraz, co prawda już jest zbyt późno na rozpoczęcie działań, ale przepis wrzucam na przyszłość
ORZECHÓWKA
- 1 litr spirytusu do słoja
- pół kilo zebranych w sierpniu, niedojrzałych włoskich orzechów (razem z zielonymi owocniami, czyli egzokarpem perykarpu ;) ) pokroić i dorzucić do spirytu. ja po prostu zmiażdżyłam orzechy w dziadzie
- dorzucić kawałek kory cynamonowej, 10 goździków, parę migdałów, ale nie za dużo, żeby nie przyskrzyniły włoskiego zapachu orzecha(coś około 3-4)
- dolać ćwierć litra przegotowanej i ostudzonej wody
- zamknąć na dwa tygodnie
- po tym czasie uczynić syrop z ćwierci litra i połowy kilograma cukru (osobiście optuję, by nieco zmniejszyć ilość cukru, bo wychodzi bardzo słodka) - syrop zagotować, wyszumować i ostudzić. nie studzić zbyt długo, bo cukier skrystalizuje się na powierzchni w cukrzaną lodową taflę
- przefiltrować nalewkę do syropu, wymieszać, zabutelkować, odstawić na rok.
z uwag: orzechy preparować w rękawiczkach, bo brudzą jak diabli i skutecznie.
**
i z ogłoszeń duszpasterskich
przypomina się Radzie, że ktoś się zapowiadał na warmińskie żniwa jarzębinowe. a tu czas goni i trzeba wygrać wyścig z ptactwem ;D
Zbieram się (jak te jaskółki...). Dziś, najdalej jutro wyruszam. nie będzie ptactwo itd...
OdpowiedzUsuńno!
OdpowiedzUsuń:]