Mama pogląda spod zmarszczonej brwi na paczkę i z niechęcią zerka na rachunek do zapłaty
Mama: (podejrzliwie) Co to jest?
Ja: (buzia w ciup) Prezencik.
Mama: (marszczy czoło) Od kogo?
Ja: (ciszej) od św. Mikołaja
Mama: (podejrzliwie) Dla kogo?
Ja: (nieśmiało) Dla mnie
Mama (groźnie): Co tam jest?
Ja: (cichutko) książeczki
niewypowiedziane
3 dni temu
:D:D:D
OdpowiedzUsuńClene - rzekła Pytyjska potwierdzając moją decyzję.
OdpowiedzUsuńI z szacunkiem dodała: lievin.
OdpowiedzUsuńPo czym, czując się nadużywana, zmarszczywszy brwi rzuciła: encir!
OdpowiedzUsuńona chyba nakazała Ci posprzątać :|
OdpowiedzUsuńi chyba Ci mi posprzątać przed świętami bo levin
OdpowiedzUsuń:]