niedziela, 12 grudnia 2010

Cieciorka

Będąc wyjątkowo młodym porankiem, obudził mię był Domber odpisując mi smsem, że mu padła bateria w komórce, co i tak sama z siebie wiedziałam, gdyż dnia poprzedniego rozmowa urwała się w pół i już nie wróciła. Za oknem była sobie zima i jakżeż przenikliwie była ona, bo zaspy przyszły połasić się aż do domu.
Rade dziewczę, nie rade zsunęło swoje aksamitne zwłoki z łoża i w zamieć poszło, bo w misce noc całą namakała ciecierzyca, przyjaźniej cieciorką zwana, a ozory domowników powiewały niby chorągwie.

otóż w sklepie dziewczę kupiło
- wino białe wytrawne marki "ludowa madrość", czyli "sophia"
- groszek zielony konserwowy
(i parę innych rzeczy w tym dwa piwa, ale one akurat nie przydają się do zupy)

w domu se miałam
namoczoną ciecierzycę
cebulę 1
czosnek w zębach
suszony tymianek
nać selera suszoną
pietruszkę suszoną w naciach
pieprz
chili
sól
bulion

*

zupa z ciecierzycy i groszku

  • ciecierzycę uprzednio na całą noc namoczyć i ugotować
  • na oliwie podsmażyć posiekaną sporą cebulę i ze dwa zęby czosnkowe, takoż rozniesione w drobiazgi
  • przy samym końcu winem białym, wytrawnym, obficie podlać i wsypać w to seler suszony kurwa nać! niech z minutkę pobulga i się zwinie
  • wlewamy na tenże zaczyn przygotowany bulion, dorzucamy cieciorkę, dorzucamy groszek i gotujemy
  • pieprzymy się do smaku czili solą w oko
  • zupę pozbawiamy przedstawicieli ziarna, resztę zaś miksujemy, a kiedy już jest po wszystkim, ziarno wracamy macierzystemu garowi, żeby się ukąpać i uwyglądać mogło
  • teraz czas na przeprawę z tymiankiem i pietruchą
  • bulg bulg bulg, voila! gotowe
  • należy pamiętać o stałym gotowaniu w zupie, tradycyjnej, dębowej łyżki!




Żegoty 12 grudnia.2010

14 komentarzy:

  1. żeby nie ten żółty dom, gotowa byłam pomyśleć, że zdjęcie w wersji czarno białej - a to ci dopiero zima białaska :D

    OdpowiedzUsuń
  2. bo rano było ponuro. zresztą pochmurno było przez cały boży dzionek :|

    OdpowiedzUsuń
  3. ... a zupę może kiedyś ugotuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. naprawdę polecam. tylko cieciorkę namocz wcześniej. ona się dość długo gotuje, więc żeby było następnym razem szybciej, warto ugotować więcej i zamrozić
    tak sporo tej cieciory trzeba., bo mam dziś narzekała, ze trochę za mało dałam jej do zupy

    OdpowiedzUsuń
  5. a w ogóle, to chcę zrobić harirę (taką zupę z ciecierzycy arabską), tylko to już następnym razem

    :D

    OdpowiedzUsuń
  6. a w ogóle to plebanii kolor dali szau!!, czyż nie? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. muszę się najpierw upewnić, czy łyżka drewniana, którą posiadam jest na pewno dębowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. wiesz, najwyżej, to będzie zupa na łyżce sosnowej! :D

    a w ogóle to marzy mi się taka dębowa rynka. już miałam kupić będąc łońskiego roku w Rynie, aliści mię siostra od stoiska odciągła. i takoż rynki nie mam :((
    ale bedę miała
    marzy mi się też moździerz. :D cokolwiek to oznacza

    OdpowiedzUsuń
  9. a w kwestii koloru, trza przyznać, że widoczność jest zapewniona, w końcu o to idzie,
    a tak w ogóle, lubię żółty :))

    OdpowiedzUsuń
  10. w ogóle jest tyle kuchennych utensyliów kuchennych, które chciałabym mieć. takich tradycyjnych. w ramach spełniania marzeń, w tym roku w Istambule nabyłam i z miłością przytargałam sobie młynek pieprzowy mosiężny mrrrrrrr

    OdpowiedzUsuń
  11. no mozliwe, że ten żółcień został zastosowany w ramach oszczędności sygnaturki kościelnej, a nawet i wielkiego dzwonu :D

    OdpowiedzUsuń
  12. i na mur żaden samolot się o plebanię nie rozbije :]

    OdpowiedzUsuń
  13. no tak, jeżeli nie można doczekać się by inni spełniali nasze marzenia, trzeba brać sprawy w swoje ręce :D

    OdpowiedzUsuń
  14. a jak!
    :]

    idę kończyć czytanie o Ammasalimiutach. :))

    OdpowiedzUsuń