Zrobiłam sobie notatkę, żeby nie zapomnieć, o czym chciałam napisać na blobie. Zapomniałam o czym i zapomniałam na czym to zapisałam, a wczoraj wieczorem w myśl "dobra gospodyni porządekw chacie czyni", posprzątałam biurko. Tylko wiadomo, że to było o miłości, ale myśl, która miała szanse zbawić wszechświat przepadła. Już od dłuższego czasu uniewrażliwiam się na święta, ale w tym roku zdrętwiał mi czujnik kompletnie. Sytuacja wokół nas, nie tylko ta wielka, związana z wojną, ale i ta mała z nasza polityką oświatową, drobnymi obowiązkami i brakiem rozsądnych kroków lub krokami rozsądek blokującymi. Może to też dwa zęby, w których wypadły plomby i nie mogę jeść ani prawą ani lewą stroną, w związku z czym jestem niemiłosiernie głodna i jeszcze hecniej zła, a kiedy jestem zła czy zestresowana, odcina mi automatycznie porozumienie ze światem. W celu ochrony obojga prawdopodobnie. Nigdy nie przepadałam za grupowym przeżywaniem, dopuszczam do niego jedynie osoby, których bliskość czuję realnie. Z tym też trochę musze uważać, bo ze trzy razy obiłam sobie ryj, ale to ryzyko wpisane w tło.
No więc ta miłość, to chyba bardziej to, co w drugim człowieku, drzewie, mieście, obtłuczonym garnku, chcemy zobaczyć. To, jak i na ile potrafimy dostrzec w kupce gruzu piękno, w zrzędzeniu cierpienie, wkurzających gestach troskę. To piękno w oku patrzącego i dlatego być może nie można poczuć miłości do kogoś, ale raczej zobaczyć jego piękno i wagę i się nią zachwycić na tyle głęboko, by zachwyt ten wbił się jak cieniutka igła i przetrwał na tyle długo, żeby można było go zawsze przywołać. A na wiosnę wypuścił pędy i rozwinął się w szerszych nas, szumiących liśćmi, kwitnących do upadłego. Chyba coś takiego było na karteluchu, który zgubiłam. Albo coś zupełnie innego.
Tak więc w ten zawiły i pokrętny sposób, chciałabym życzyć nam wszystkim pięknego i czułego spojrzenia na świat
Podoba mi się ta wizja miłości przez patrzenie.
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuń