niedziela, 24 listopada 2019

zaczęłam od środka

Najpierw było dziwnie i trochę nudno, rozpędzało się i rozpędzało, ale jak już chwyciłam, to do samego końca, a później od środka do początku. Niemal, bo nie mam pierwszej części. Mówię o "długim" cyklu panów Terry'ego Pratchetta i Stephena Baxtera, dwóch śmiałków sf. Śmiałków, bo z poczuciem humoru. 
Cykl sf, oczywiście, klasyczny, z tym, że nie lecimy nim w kosmos, czy raczej nie nachalnie, bo we wszechświecie jesteśmy. Rzecz opiera się na koncepcji światów alternatywnych połączonych ze sobą jak sznur pereł, których rzeczywistość przekraczać mogą osobnicy wyposażeni w mentalną umiejętność fizycznej zmiany tej rzeczywistości, a już za chwilę, dzięki prościutkiemu aparacikowi zasilanemu ziemniakiem (myślę, że pomysł Pratchetta), niemal wszyscy. 
Lecimy więc sobie przez te światy, (najczęściej są to Ziemie, ale jedna z podróży odbywa się przez długiego Marsa) które jako cykl alternatywnych twarzy tego samego miejsca, określa się zespołowo  jako "długie"; continuum. No i poruszane są tu problemy ksenofobii, ekologii, potrzeby lub niepotrzeby centralizacji, polityki, finansów, przestępczości, cywilizacji, rodziny i właściwie wszystkie człecze sprawki. I mamy klasycznych bohaterów w stylu Indiany Jonesa, zakonnicy w przebraniu, młodocianych niedocenianych, verne'owskich marzycieli i sterowce i proszę, jeśli kto lubi scifi, przeczytać.
Terry Pratchett, Stephen Baxter, Długa Ziemia, Długa wojna, Długi Mars, Długa Utopia, Długi Wszechświat, Tłum. Piotr Cholewa (bo któżby inny)

autor Maja (3 lata)

*

Często idę z lekturami poprzez lektury, znajduję w którejś odniesienie, cytat, nazwisko, słowotrop i szukam i bęc, następny świat (koncepcja "długiego" czytania) . I właśnie tak znalazłam Umberto Sabę, poetę, a że w sieci akurat była do nabycia jakaś jego książka, niepoetycka, nabyłam i tak poznałam Ernesto w tłumaczeniu Jarosława Mikołajewskiego. Zważywszy czas powstania, może być to skandalizująca książka, bo na pierwszych kartkach uderza w nas starogreckim modelem miłości do efeba, chłopięcia o imieniu Ernesto. Ten obrazoburczy motyw nie jest jednak sednem opowieści (niedokończonej), jest jednym z elementów, przeżyć, doświadczeń składających się w tkankę dorastającego chłopca, którego to finału dorastania nigdy nie dane nam będzie oglądać. Powieść Ernesto jest jak rozpoczęty kosz, zawieszony w przestrzeni, do uzupełnienia wyobraźnią, własnymi przeżyciami i historiami.




*

No i "Prawiek i inne czasy" Olgi Tokarczuk, ach, taka jak lubię. Dokładnie. I zabawne, też pokrewna z tym "długim" cyklem, jeśli tak się przyjrzeć bez przykładania się do formy, raczej kątem oka. Ale ja własnie często używam kąta oka, czy też, jak to nazywamy my biolodzy, widzenia obwodowego. W każdym razie Prawiek jest środkiem rzeczywistości.

"

     "
(Olga Tokarczuk, Prawiek i inne czasy)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz