03 grudnia 2016
W tem najponurniejszym ze światów napotykam, natykam, potykam się często o ludzi, którzy oprócz tego, ze robią "coś', są też robiącymi takie małe dynksy, które pozornie nieważne i nicnieznaczące, sprawiają, rzeczwistość rzeczy staje się znośniejsza przynajmniej na tę chwilę. Ot, na taki przykład - Goro, państwo go nie znacie, ja też powierzchownie jeno, a rzecz wymyślił bzdurną, nieważką i na tyle wlepną, że stabilizuje nasz przedświateczny czas. Zwykła durna zabawa polegająca na nieusłyszeniu "The last Christmas" duetu Dżordż-Endriu od pierwszego grudnia aż po wielkie bum narodzenia Panajezuska. Bzdurka, ulotka, faramuszka, a jednak ciągnie się ten głupi na pozór konkursik już kilka lat i choć tego roku, roku zmian pełnego jakże ważkich, jakże bolesnych, również i Goro opuścić chciał batutę absurdu świątecznego i zaniechać chciał, poniechać, grzech ten szkaradny poczynić, ale się gawiedź, rzesza, tłum, ciżba nasza, sumienie nasze gwałtowało - grożąc, błagając, złorzecząc, obiecując daniny i wszelakich jeszcze innych sposobów imając się, iże konkurs nieusłyszenia whamoskiej piosęki nadal jest i jak co roku,
I nawet pod wszechogarniającą głupotą, brzydotą i bezmyślnością, staram się i uśmiech mi konkursowy wpływa na mordę moję ponurę.
02 stycznia 2017
I oto bęc, trąby i gongi, niestety zmarło się Dżordżu Majkelu, odeszło się za Bowiem i za Cohenem i świat zyskał nową zmarszczkę i nie będzie już ten sam. Niech Wam tam wszyscy moi drodzy ludkowie, którzyście świat ten czynili trochę mojszym pośród lodowatego wszechświata, będzie pięknie, a jeśli by miało nie być w ogóle, to niech i pięknie niebędzie.
*
a tu inni ludzie, którzy są światełkiem kładącym się na szarości
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz