wtorek, 19 maja 2015

małe kłopotki większych zwierzątek

Roztocza nabijają się z Panny Łaskotki, natrząsają się z niej całymi dniami siedząc na chodniczku, przedrzeźniają ją ze ścian. Doprowadzana do szału spędza całe godziny pacając łapką chodniczek i pacając łapką ścianę przy okazji demolując skrupulatnie mój pokój. Kiedy akurat nie demoluje i nie śpi, obserwuje obsesyjnie rzeczone miejsca.  Aż sprawdziłam, czy nie ma muszek w oczach (pamiętacie paragraf?). Kocia paranoja bo aż z lupą sprawdziłam - na ścianie nic nie ma oprócz plamki, w chodniczku nie mieszkają żadne stworki, chociaż może wruszki zębuszki z mojej szafy rozlazły się po pokoju?
Mirek Popiołek wrócił dziś po trzech dniach ze złamanym (chyba, tak obstawiamy) ogonem, który zwisa mu smętnie i nie reaguje na polecenia ani na zachęty i martwię się,
 a jarzębatka  skacze na jednej nodze podduszona przez rudego. uszła z życiem bom drania spłoszyła. W ubiegłym tygodniu jej 5 koleżanek nie miało takiego szczęścia, bo znalazłam je poukładane równiutko i przygotowane do transportu. Gdyby rudy miał przy sobie papier śniadaniowy, możliwe, że nawet by je sobie zawinął , a głupi, mógł w gazetę, a papier trzymamy w szopce obok. U mamy w niedzielę było w nocy pogotowie, dom się sypie, a świat jest pełen niebezpieczeństw i małych zwierzątek psiaichmać! Chyba chcę kokardkę na ogonie



 : |

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz