Z Waszego ostatniego listu do mnie wynika, że martwicie się o mnie. Pragnę Was uspokoić i zapewnić - mnie się naprawdę podoba wielkość mojego penisa. Pozdrawiam
Wusz
*
Korzystając z okazji a-postolskiej powiem, że książeczka Michaela Ondaatje "Divisadero" jest dobra na kolejny dzień deszczowego łikendu. Poetycka, ale napisana bez zadęcia. Szkic wewnętrznych krajobrazów ludzkich i wycinki przestrzeni zdarzeń pozwalają zestawiać sobie klocki na najróżniejsze sposoby, tym samym docierając również do własnych kolaży uczuć i emocji. A w tle spokojne falowanie wszechświata, który jest słabo uwrażliwiony na indywidualne dramaty. Bardzo dobra, nienachalna i niegłupia książeczka.
i fragment i zabawny i wzruszający, aż ściska i robi mi w środku taką skręconą sprężynę rozpaczliwego poczucia samotności, współodczuwania, smutku, strachu i wściekłości . drapie mnie od niego w gardle
"Rafael poznał bliżej dziewczynę, gdy miał siedemnaście lat. W piątek wieczorem miał zamiar pójść do miasteczka, mieli zrobić sobie piknik przy moście, a następnie pójść do kina. Wybrał starannie nagietki, a ponieważ był już spóźniony, postanowił złapać okazję. Czuł, że musi dbać tylko o jedno - by nie skompromitować się przed tą dziewczyną. Jeśli nawali choćby drobiazg, będzie musiał umrzeć w samotności. Zrobił już listę setki czyhających na niego niebezpieczeństw, bo gdy mamy siedemnaście lat, jesteśmy perfekcjonistami.
Szedł porośniętą drzewami drogą i podnosił rękę za każdym razem, gdy usłyszał samochód, ale nikt się nie zatrzymał.
W końcu na poboczu stanął citroen le tube z dwoma mężczyznami i kobietą w kabinie. Rafael wsiadł do tylnej części furgonetki w białej koszuli i wyprasowanych spodniach. Wewnątrz panowały ciemności. Kiedy furgonetka ruszyła, poczuł, że coś go trąca pyskiem - stały tam trzy osły. To była najdłuższa podróż w jego życiu, a Anna nalegała, by opowiedział o niej ze szczegółami i o spotkaniu, które później nastąpiło.
"Le rendez-vous - mówi - n'a pas eu lieu". Dziewczyna tylko spojrzała na niego, gdy wysiadł z furgonetki przy fontannie w miasteczku: na jego powyciąganą koszulę, mokre, umazane łajnem buty i jego ręce, w których, próbując zachować resztki godności, ściskał łodygi zniszczonych kwiatów. Przez cały czas zajmował się przede wszystkim chronieniem bukietu, wyciągając ręce tak, by nie dosięgły go zwierzęta, które zamknięto z tyłu jeszcze w Montricoux.
Co było w tym najgorsze?, pyta Anna.
Najgorsze było to, że zanim wróciłem do domu, po tym, jak dziewczyna rzuciła: "Mój ojciec jest chory, muszę wracać", po tym, jak umyłem ramiona i szyję przy fontannie i poszedłem sam do kina, żeby samotnie obejrzeć film z Gabinem, a następnie wróciłem ocienioną drogą pod niebem tak jasnym, że znowu poczułem się lepiej - kupiłem trochę chleba i ziół i znowu poczułem głód, więc szedłem z dziwną radością, która miała coś wspólnego z ucieczką - najgorsze było to, że zanim doszedłem do domu,. wszyscy w Demu już o wszystkim wiedzieli" Nawet teraz, jeśli zapytasz o "chłopca od osłów" albo "tego od citroena", będą wiedzieli, o kogo chodzi."
(M.Ondaatje, Divisadero, tłum.Krzysztof Puławski)
*
Ps: Jestem przekonana, że w Modlinach mieszka banda Płanetników, którzy spiskują z wrrruszkami zębuszkami z mojej szafy. Oto kolejny raz w Modlinach właśnie, dostałam ulewą w pysk, jak to mawia Janurz: "przypadek? nie sądzę"
Ps2 : moje nagietki zawsze zjadają jakieś osły.
*
Przekornie więcej Elmo, niż Ptaka, ale też Zingonochalopagusjanin : ]
Przekornie więcej Elmo, niż Ptaka, ale też Zingonochalopagusjanin : ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz