w
dzisiejszym śnie zapieprzałyśmy z Aniet jak dwa charty przez las bardzo wąską ścieżką osaczoną
przez gęsty młodnik (osaczoną to dobre słowo, bo ten las właził na nas i
stanowił takie niedoprzebycia ściany). ścieżka pięła się stromo pod
górę, aż nam ozory wyłaziły z paszczy i ziajały,
pora świetlna była
dziwna, bo zmieszanie upalnego słońca, burzowego zachmurzenia i
zmierzchu. kiedy szłyśmy tak dysząc mówiłam do Aniet - a teraz wyobraź sobie, będziemy musiały zleźć po nasze plecaki.
na
górze okazało się schronisko, umieszczone jakby na szczycie koron drzew lasu
deszczowego i takiż był widok. a w dodatku widok miał w sobie jeszcze
góry i czaderskie strome i głębokie przepaście. domek był drewniany z niemal całkowicie
przeszklonymi dwiema ścianami. w domku był z nami Zina jak się okazało i
jeszcze ktoś, trochu przypominał Federico, ale skąd u licha Federico w
moim śnie : |
czyżby w serniku stało, że galopują wakacjusze?
a w prezencie obrazek z Gazety Olsztyńskiej
i kawałek filmu
niewypowiedziane
5 dni temu
dobrze ze w ogole sni ci sie Cos, szczesciara...
OdpowiedzUsuńhm tzn ze pamietasz co sni sie Ci:)
Usuńoo, zacznij zapisywać sny, będziesz pamietać każdy szczegół, m in dlatego przestałam, bo to meczące
Usuń