dzisiaj śniło mi się tak: odziedziczyłam w spadku po jakimś szalonym, acz genialnym naukowcu biurko. ogromne,
landarowate, brzydkie jak nieszczęście z mnóstwem szuflad szufladeczek i
zakamarków z każdej strony
oglądaliśmy z Ziną
to biurko zastanawiając się dlaczego ów naukowiec zostawił je akurat mnie. obchodziliśmy biurko, opukiwaliśmy, przeszukiwaliśmy szuflady. a w szufladach były różne
oporniki, jakieś sprężyny, tranzystory, jakieś fragmenty układów elektronicznych, zakurzone papierzyska które niczego nie wyjaśniały.
większość szuflad jednak była wypełniona kredkami ołówkowymi. głównie mono zrysowanymi.
szuflady były tak wypełnione, że jak się
otworzyło już, to te kredki się wysypywały i szuflada nie dawała się zamknąć.
no i walczyliśmy z tymi wysypującymi się kredkami wpychając je na nowo i próbując zamykać szuflady.
biurko wyglądało
jakby było zrobione obskurnej fuj sklejki, chuj wie czego. Zina
stwierdził w tym śnie, że już wie i to jest jakiś hipernowoczesny materiał : D
cały sen upłynął mi właściwie na przeszukiwaniu tego biurka i wpychaniu kredek do szuflad
Powiedz co bierzesz że masz takie fajne plastyczne sny.
OdpowiedzUsuńjem kredki ;D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńagniee18 lutego 2014 23:26
OdpowiedzUsuńzamiast jesc te olowki kredki to pisz wiecej, wszystkie senniki swiata sa za tym - i ja tez bo lubie twoje pisanie
właśne ostatnio jakoś mi idzie niesporo. papierologia mnie zżera,a powinno być na odwyrtkę : |
OdpowiedzUsuń