sobota. zanim doszłam do sklepu złapały mnie pogaduchy podrożne. przytargałam sobie piwo, ingrediencje łikendowe oraz nową kamionkową miseczkę, którą chytrze muszę jprzemycić przed mamą, by uniknąć "apocota". piwo sobie otworzyłam, a ponieważ w wyniku zaistniałych okoliczności nie moge dziś zabrać się za ogród, lenięsię, i to jak! w tle pitoli Frycek, za oknem ptacy i zawilgłe powietrze mieszane ze słońcem, pod progiem czai ochota na Misa criolla Ramireza
*
a z tapczaństwa patrzą na mnie dwie absolutnie cudowne lale, które dostałam od siostrzenicy Marty, która z kolei wypatrzyła je na Ciucholland Drive (Toruń)
On jest niespełnionym artystą o wielkiej wrażliwości, ale znikomych zdolnościach przystosowawczych. występuje w podrzędnym cyrku, gdzie zabawia mizerną publiczność popisami na wrotkach. Ona, zakochana w nim od pierwszego wejrzenia jest siłą i duchem tej pary. Czuje się szczęśliwa tylko wtedy, kiedy jest blisko niego, czy to na scenie, czy w domu, gdy przynosi mu kolację. Całuje go na dobranoc, śpiewa kiedy on czuje się smutny, udaje, że publiczność naprawdę śmieje się podczas ich występów, a kiedy wracają do swojego domu na tapczanie, zachowuje się tak, jakby odnieśli kolejny sukces. On jest światłem jej oczu, a ona jest jego ziemią. Śliczna para
niewypowiedziane
5 dni temu
lale takie kolorowe, wiosenne, tak miło im z oczu patrzy :)
OdpowiedzUsuńtak, są cudowne :))))))
OdpowiedzUsuń