poniedziałek, 9 stycznia 2012

bez zimy się nie liczy

„Kiedy doszedł nad brzeg morza, siwobiały i straszliwie odległy księżyc wznosił się nad taflą lodu. Coś poruszyło się koło niego. Spojrzał w dół – prosto w złe i błyszczące oczy małej Mi.
- Ale będzie pożar! – powiedziała ze śmiechem.
- Jak głupio będzie wyglądała przy nim ta cała pełnia księżyca!
Spojrzeli jednocześnie w stronę pagórka i zobaczyli strzelający pionowo żółty płomień; to Too-tiki podpaliła stos.
I zaraz od dołu do góry ogarnęły go huczące płomienie, które rzucały swoje odbicie prosto na czarną taflę lodu. Jakas samotna melodyjka szybko przemknęła obok Maminka; to niewidzialna mysz, spóźniwszy się, biegła na zimowy obrzęd.
Duże i małe cienie poruszały się w uroczystych podskokach dokoła ognia. Wtem – ogony zaczęły walić w bębny.
- Już po twojej ławce – rzekła mała Mi.
- Nigdy mi nie była potrzebna – odpowiedział Maminek niecierpliwie. Ślizgając się począł się wdrapywać na okryty lodem pagórek, lśniący w blasku ognia. Śnieg tajał od gorąca i ciepła woda spływała mu po łapkach.
:Wróci słońce – myślał Maminek podniecony
- Koniec z ciemnościami, koniec z samotnością. Można będzie usiąść sobie na werandzie i pogrzać plecy…”
Wszedł na szczyt. Wokół ogniska była gorąco. Niewidzialna mysz zaczęła grać jakąś dziką melodię.
Ale tańczące cienie już się oddalały i uderzenia w bębny rozległy się po drugiej stronie ognia.
- Dlaczego one odeszły? – spytał Maminek.
Too-tiki popatrzyła na niego swoimi spokojnymi, niebieskimi oczami. Ale nie był pewny, czy go rzeczywiście widziała. Wpatrywała się w swój świat, co roku taki sam, niezmienny świat zimy, obcy dla Maminka, który zwykle spał wówczas w ciepłym domu.”

(Tove Jansson, Zima Muminków, tłum. Irena Szuch-Wyszomirska)

*

piękny rozdział, zresztą kocham zimę Muminków, podobnie, jak kocham zimę, a może właśnie dlatego kocham zimę, że Muminki bardzo odcisnęły się wewnątrz mojej głowy i pozmieniały ją, zresztą nadal zmieniają. jest tu też piekny moment, kiedy Buka siada na ognisku, dlaczego? z tego samego powodu, z jakiego robi to czasem każdy z nas.


a tu Mimbla, Too-tiki, i Muminek nieświętują sylwestra. Co prawda już po przesileniu, ale ognisko też topiło śnieg

Żegoty 31.12.11
foto: ktoś z drugiej strony ogniska

2 komentarze:

  1. Kocham to zdjęcie... biedni bezdomni... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. "i nie było dla nich miejsca w gospodzie..."

    i nawet odziani w różnorodne rzeczy "z darów", coponiektórzy :D

    OdpowiedzUsuń