To szczególne okołowrześniowe odczucie, niepowtarzalne w innych porach roku, wiąże się nie tylko ze specyficznym światłem, miękkim i przesączającym się przez już jesienne powietrze, ale także z temperaturą. Powietrze jest jeszcze ciepłe, zachowuje łagodność, pieszczotę popołudnia, ale dzień jest zbyt już krótki, słońce zbyt nisko góruje, by nadać wieczornemu powietrzu, cechy upalnej pogodnej letniej pory. Pomiędzy miodowe pasma sączą się już rześkie strumyki chłodu niosące zapowiedź zimnej rosy. To powietrze, ta aura, zatrzymują dźwięki, tłumią je i szlifują, zaokrąglają, rozmywają kształty i obrazy.
Pora, która ma połączenie z wszystkimi przeżytymi wrześniami, pora, w której jestem we wszystkich swoich wspomnieniach, chwila, w której bez względu na okoliczności, jestem szczęśliwa.
pięknie
OdpowiedzUsuńpiękna rzecz, to prawda, ale niestety za marny mój sposób, żeby ją opisać, to jest coś, co się może udać tylko prawdziwym pisarzom
OdpowiedzUsuń