Przeczytałam dziś wieczorem Trzęsienie czasu Vonneguta i kiedym zaryczana i wstrząśnięta w łeb ją odnosiła na biurko, odczytałam z okładki: "Najzabawniejsza powieść Vonneguta od czasu Śniadania mistrzów (Newsweek)". Na Croma, co jest ze mną nie tak? !
Ps: Czuję się jak kot do uśpienia
niewypowiedziane
5 dni temu
Kiedyś na jakimś filmie Woody Allena ("najśmieszniejszy film roku") się zaśmiałam jeden raz.
OdpowiedzUsuńPS. Dziś/wczoraj był "blue monday". Albo za tydzień będzie. Albo za dwa.
na razie to wzór działa chwiejnie w cyklu rocznym u mnie, jak widzę ;D
Usuńz przyjacielem uśmieliśmy się ostatnio na bitwie pięciu armii. z niedowierzania, absurdu i paru zachowań w kinie. neno oczywiście książka jest z humorem, ale bardziej poruszająca mocno. vonnegut to jednak jest ktoś (jest w sensie pisania)
a, jeśli idzie o Allena, to chyba to jest podobne uczucie.
UsuńA gdyby Vonneguta zekranizował Allen, czy byłoby śmiesznie? Hm.
OdpowiedzUsuńZnowu zapomniałam być przygnębiona w blue monday, damn.
ale już gdyby allena napisał vonnegut, to byłoby na mur hej ho!
Usuńpodobno jeszcze ostatnie resztki przygnębień można dostać w Lidrze, ale sporo jest pokruszonych