"Niezbadane są labirynty dróg, jakimi krążą pomysły zrodzone pod czerepem wielkiego pana. Na stronicach Księgi Doświadczeń widnieje kanon: im wyżej zasiadł władca, tym trudniej uchwycić lot jego myśli. A emirat Buchary to fotel dostatecznie wysoki, by kaprysy pana życia i śmierci spędzały sen z powiek wszystkich sług jego.
Fanaberie dziwacznych pytań przeplatały się z pomysłami z "Tysiąca i jednej nocy", szatańskie zadania podążały za fantastycznymi wskazówkami, cudaczne polecenia deptały po pietach idiotycznym rozkazom. Tak oto ścieżki udręczeń, na których poddani emira trawili życie, przechodziły nieustannie jedna w drugą nie znajdując nigdy kresu"
(Zdzisław Nowak, Zagadkowa ucieczka Hodży Nasreddina - Opowieść 9)
*
Pierwszy raz z Hodżą zetknęłam się w dziecięctwie mym, na łamach Płomyczka i od razu się zakochałam. Jakaż była radość gdy zjadając metodycznie bibliotekę szkolną w podstawówce, natknęłam się na książkę Nowaka, a jeszcze większa całkiem niedawno, kiedy książkę wziętą z odpisu, czule do dom niosłam.
Prościutkie, a bardzo sympatyczne zagadki matematyczno-logiczne, co ważne z poczuciem Hodżowego ducha i ciepłym żartem. I zapadłe głęboko w pamięć i serce, ilustracje Jerzego Flisaka, oto łup!
niewypowiedziane
4 dni temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz