"...w lecie nie, w lecie pełno ludzi. Siedzą, chodzą, biegają, koczują. W lecie raz tylko moja ławka była wolna. Usiadłem i siedzę, i nic nie robię z wrażenia, ze siedzę na niej sam. Ale już wyrzuty, że nic nie robię, więc wyjmuję zeszyt i zaczynam pisać.
Dzień wcześniej mi się nie udało, może teraz. Dzień wcześniej, z zeszytem pod pachą, nie miałem gdzie usiąść, trawa brudzi, to usiadłem na zeszycie, bo na czym? W związku z tym nie napisałem niczego. Siłą rzeczy"
*
"To, że milczę, nie znaczy, żem umilkł. Idzie mi tylko wolniej. Alfabet ma dwadzieścia cztery litery. Kiedyś myślałem, że to dużo.
Byłem na Targach, wiecie, my po raz pierwszy w roli głównej. Dziesięć dni czytania tego, com sam napisał. Jak długo oblizywać można dawno już urodzone cielę? Język mi od tego zdrętwiał"
(Janusz Rudnicki "Mój Wermacht")
*
książka zgrabna w języku, rozłamana na dwie części. zewnętrzna część i wewnętrzna. pierwsza jest jak błyskotliwa obserwacja z komentarzem wujka Staśka, mistrza ciętej riposty, druga jak poezja ze zmąconym łbem. albo ja miałam łeb nazbyt zmącony podczas czytania, zresztą nie ważne, kto gdzie mącił. ważne, ze jest.
niewypowiedziane
5 dni temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz