czwartek, 17 października 2024

ślimacza natura wtóra

Podobno zrzucamy skórę  co 7 lat, pięć z nich tak mocno przywiązało mnie do domostwa, że reaguję zupełnie inaczej niż to sobie wyobrażałam. Chociaż tak naprawdę, to podejrzewam w tej materii domostwa dywersję, no bo jak inaczej wytłumaczyć, że kiedy myślę o wyjeździe, natychmiast psuje się kran, trzeba wykopać begonie, a kot dostaje sraczki? Przykłady, rzecz jasna zmyślam, ale coś w tym jest. Przez te pięć lat przy mamie marzyłam o wyrwaniu się w pola, bieganiu boso po ulicach Niujorku, opłynięciu rowerem wodnym Przylądka Horn, wdrapaniu się na Kilimandżaro tyłem i na jednej nodze. Śniłam o szybkonogich gazelach i krajobrazie morenowym Suwałk, zżymałam się na zasiedzenie i zaśniedzenie. Nagle smycz się skończyła, mamy nie ma, jestem sobie sterem i sterowcem w jednym, a na mojej szyi nadal tkwi obroża. Niby planuję, że tu pojadę, tam pójdę, a do tego skoczę, przychodzi weekend i zamiast na Kretę, idę grzebać w rabacie. A żeby tam grzebać, jak mi się grzebać nie chce, drętwieję w fotelu. To mało, kiedy tylko się z niego ruszę, domostwo zaczyna skrzypieć złowieszczo, kołysać się i płakać jak krzywdzone dziecko. Jeśli wychodzę za drzwi i zaczynam szybko biec, za plecami słyszę demoniczne wrzaski pomidorów. Linka wiążąca mnie z domostwem napina się i czuję większy i  większy dyskomfort, aż panikę. Ulga przychodzi, kiedy zawracam. Moja bezpieczna przystań stała się równocześnie opiekuńczym potworem, co to otuli, przyniesie herbatę, ale nie pozwoli opuścić ścian. I wiecie? noszenie domostwa w głowie jest cholernie męczące.


maska wykonana przez jednego naszych uczniów

2 komentarze:

  1. Trudno wyjść z szafy, gdy długo była zamknięta...
    Może uda Ci się wyjść do przyjaznego terapeuty? Uściski ślę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uściskowuję też! chyba tak od zawsze mam silnego autoterapeutę wbudowanego. przełamuję fale, jest obserwacja, a kiedy się coś zauważa, można z tym pracować i tego się trzymię :)

      Usuń