Wróciłam, jeszcze z mętlikiem wrażeń, jeszcze z bałaganem w drobiazgach, jeszcze ze snami przetwarzającymi obrazy. Ale już wiem, ze tegoroczny dziennik podróżny będzie nie tyle o miejscach, co o domach tworzonych przez ludzi, przez moich bliskich konkretnie. Nie spodziewajcie się wszakże pikantnych szczegółów, bo rzecz będzie przez filtr tych cudownych osób o miejscach. No to jakieś 5 tysi kilometrów za nami, Berlin, Amsterdam, Heel, Bruksela, Antwerpia, Nantes, Vannes, Cheverny, Orlean,, Zurich, Lucerna, Jezioro Czterech Kantonów, Pilatus, Vaduz, Kehrbach i wreszcie powrót. Miejsca i krajobrazy, a nad tym wszystkim stała myśl, że poszczęściło mi się w życiu mieć wokół siebie wspaniałych ludzi. Na razie jednak odgruzowuję domostwo
niewypowiedziane
5 dni temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz